Mariici - 2019-02-14 19:56:46

Swami Nikilananda - Biografia Swami Vivekananda


https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/80/Swami_Vivekananda_1893_Scanned_Image.jpg/210px-Swami_Vivekananda_1893_Scanned_Image.jpg


WCZESNE LATA


Swami Wiwekananda, wielka dusza, kochany i czczony tak na Wschodzie jak i na Zachodzie jako odnowiciel hinduizmu w Indiach i głosiciel jego wiecznych prawd zagranicą, urodził się o 6.33, kilka minut przed wschodem słońca, w poniedziałek 12 stycznia 1863 roku. Był to dzień wielkiego hinduskiego święta Makarasamkranti, w czasie którego miliony wielbicieli oddają szczególną cześć do Gangi. Tak więc przyszły Wiwekananda wziął swój pierwszy oddech w czasie gdy w przestrzeni ponad świętą rzeką, przepływającą niedaleko jego domu, odbijały się echem modlitwy, nabożeństwa i religijne melodie tysięcy Hindusów i Hindusek.

Zanim się urodził, jego matka, podobnie jak wiele pobożnych hinduskich matek, przestrzegała religijnych ślubowań, pościła i modliła się, aby zostać pobłogosławioną synem, który przyniesie honor rodzinie. Poprosiła krewnego żyjącego w Waranasi, aby ofiarował specjalne nabożeństwo do Wireśwara Śiwa w tym szczególnym miejscu, aby uzyskać Jego błogosławieństwo; ponieważ Śiwa, wielki bóg wyrzeczenia przepełniał jej myśli. Pewnej nocy śniła, że ten najwyższy Bóg wybudził się ze Swej medytacji i zgodził przyjść na świat jako jej syn. Gdy się zbudziła, wypełniała ją radość.

Matka, Bhuwaneśwari Dewi przyjęła dziecko jako dar od Wireśwara Śiwa i nazwała go Wireśwara. Jednakże rodzina dała mu imię Narendranath Datta, nazywając go w skrócie Narendra, lub czulej – Naren.

Rodzina Datta z Kalkuty, w której urodził się Narendranath, słynęła ze swego bogactwa, dobroczynności, uczoności i ducha niezależności. Dziadek, Durgaćaran, po narodzinach pierwszego syna wyrzekł się świata w poszukiwaniu Boga. Ojciec, Wiśwanath, prawnik pracujący w Sądzie Najwyższym w Kalkucie, znał biegle literaturę angielską i perską i często zabawiał samego siebie i swoich przyjaciół recytacją Biblii i poezji Hafiza, co do których był przekonany, że zawierają prawdy niedoścignione przez ludzkie myślenie. Szczególnie przyciągała go kultura Islamu, z którym był obeznany z racji swych bliskich kontaktów z wykształconymi muzułmanami z północno–zachodnich Indii. Poza tym, uzyskiwał wysokie dochody ze swej praktyki prawniczej i w przeciwieństwie do swojego ojca, cieszył się w pełni światowym życiem. Był ekspertem w gotowaniu, przygotowywał rzadkie potrawy i lubił częstować nimi swoich przyjaciół. Podróżowanie było innym z jego hobby. Pomimo tego, że był agnostykiem i kpił z konwenansów, posiadał wielkie serce i często odchodził od swoich zwyczajów i wspierał bezrobotnych krewnych, wśród których zdarzali się także pijacy. Pewnego razu, gdy Narendra zaprotestował przeciw jego braku rozsądku, jego ojciec powiedział: „Jak możesz rozumieć wielką niedolę człowieczego życia? Kiedy uświadomisz sobie głębie ludzkiego cierpienia, odnajdziesz sympatię dla tych nieszczęsnych istot, które pragną przestać pamiętać o swych smutkach, choćby na chwilę, w zapomnieniu stworzonym przez środki odurzające.” Tym niemniej ojciec Narena ostro pilnował swoje dzieci i nie tolerował najmniejszym uchybieniom wobec dobrych manier.

Matka, Bhuwaneśwari Dewi była ulepiona z innej gliny. Z wyglądu królewska i wytworna w zachowaniu, należała do starej tradycji hinduskich kobiet. Jako pani dużego domu poświęcała swój wolny czas na szycie i śpiewanie, kochając przede wszystkim wielkie indyjskie epiki, Ramajanę i Mahabharatę, z których duże fragmenty znała na pamięć. Stała się szczególnym schronieniem dla ubogich i wzbudzała powszechny szacunek z powodu swojego cichego oddania się Bogu, swemu wewnętrznemu spokojowi i swej dostojnej niezależności pośród wielu ciężkich obowiązków które miała. Oprócz Narendranatha urodziła jeszcze dwóch synów i cztery córki, z których dwie zmarły w młodym wieku.

Narendra wyrósł na słodkiego, wesołego, ale bardzo niesfornego chłopca. Potrzebne były dwie opiekunki aby utrzymywać kontrolę nad jego tryskającą energią, był też bardzo dokuczliwy dla swoich sióstr. Żeby go wyciszyć, matka często wstawiała jego głowę pod kran z zimną wodą i powtarzała imiona Śiwa, co zawsze przynosiło pożądany efekt. Naren zapałał dziecięcą miłością dla ptaków i zwierząt i ta cecha pojawiła się u niego na nowo w czasie ostatnich dni jego życia. Pomiędzy zwierzętami z czasów jego dzieciństwa była rodzinna krowa, małpa, koza, paw oraz kilka gołębi i świnek morskich. Rodzinny woźnica noszący turban, bicz i ubrany w jasny strój, był jego dziecięcym ideałem wspaniałej osoby i jako dziecko często powtarzał, że chce być jak on gdy dorośnie.

Podobieństwo między Narendrą, a jego dziadkiem, który porzucił świat by prowadzić życie mnicha, było uderzające i wielu myślało, że ten drugi odrodził się w nim. Młodzieniec rozwinął w sobie szczególne uwielbienie dla wędrujących mnichów, których widok bardzo go ekscytował. Pewnego dnia, gdy taki mnich pojawił się w drzwiach jego domu i poprosił o jałmużnę, Narendra oddał mu swoją jedyną własność, malutką nową chustę, którą owiązywał wokół bioder. Na skutek tego zdarzenia, kiedykolwiek mnich pojawiał się w sąsiedztwie, rodzice zamykali Narendrę w pokoju. Ale nawet wtedy wyrzucał przez okno wszystko, co znalazł pod ręką jako ofiarę dla świętego. W międzyczasie otrzymywał wczesną edukację od swojej matki, która nauczyła go alfabetu bengalskiego i pierwszych słów po angielsku, a także historii z Ramajany i Mahabharaty.

W czasie swego dzieciństwa Narendra podobnie jak wiele innych hinduskich dzieci w swoim wieku wykształcił w sobie miłość do hinduskich bóstw, o których nauczył się od matki. Szczególnie spodobała mu się bohaterska historia Ramy i jego oddanej małżonki Sity, zdobył ich obrazki, przyozdabiał je kwiatami i czcił na swój chłopięcy sposób. Ale rozczarowanie nadeszło, gdy usłyszał kogoś gwałtownie krytykującego małżeństwo jako straszliwą niewolę. Kiedy przemyślał to sobie gruntownie, odrzucił Ramę i Sitę jako niewartych czci. W ich miejsce umieścił obraz Śiwa, boga wyrzeczenia, który był ideałem joginów.

Niemniej jednak zachował miłość do Ramajany.

W tym czasie codziennie gdy zasypiał doświadczał dziwnej wizji. Zamykając oczy widział pomiędzy brwiami kulę różnokolorowego światła która pomału rozprzestrzeniała się, by na końcu eksplodować zatapiając całe jego ciało w białym promieniowaniu. Oglądając to światło stopniowo zasypiał. Ponieważ przytrafiało mu się to codziennie uznał ten fenomen za coś normalnego dla wszystkich ludzi i był zdziwiony, gdy jego przyjaciel zaprzeczył, jakoby również doświadczał czegoś podobnego. Lata później, nauczyciel duchowy Narendra – Śri Ramakryszna – powiedział do niego: „Naren mój chłopcze, czy widzisz światło gdy zasypiasz?” Ramakryszna wiedział, że taka wizja wskazuje wielką duchową przeszłość i wrodzony nawyk medytacji. Wizja światła pozostała Narenowi do końca jego życia, jednak z czasem utraciła swą regularność i intensywność.

Jeszcze jako dziecko, wraz ze swoim przyjacielem, Narendra praktykował medytację przed obrazkiem Śiwa. Słyszał, że starożytni święci Indii stawali się tak pogrążeni w kontemplacji Boga, że ich włosy stopniowo rosnąc wnikały w ziemię jak korzenie drzewa banjan. Dlatego w czasie medytacji otwierał oczy, żeby sprawdzić, czy jego własne włosy także wniknęły w ziemię. Pomimo otwartych oczu w czasie medytacji często stawał się nieświadomym świata. Pewnego razu zobaczył w wizji świetlistą postać o pogodnym obliczu, która trzymała laskę w jednej, a miskę mnicha w drugiej ręce. Objawiona postać chciała coś powiedzieć, lecz Naren przestraszył się i opuścił pokój. Później pomyślał, że być może była to wizja Buddha.

W wieku sześciu lat został posłany do szkoły podstawowej. Jednak pewnego dnia powtórzył w domu pewne wulgarne słowa, których nauczył się od kolegów z klasy, co tak oburzyło jego rodziców, że wypisali go ze szkoły i wynajęli prywatnego opiekuna, który prowadził w domowej sali modlitewnej prywatne lekcje dla niego i niektórych dzieci z sąsiedztwa. Naren szybko przejawił uzdolniony umysł i wypracował świetną pamięć. Bardzo łatwo nauczył się na pamięć całej gramatyki sanskryckiej i długich fragmentów Narajany i Mahabharaty. Niektórych przyjaciół, których poznał w tym czasie zachował na całe życie. W szkole był niekwestionowanym liderem. Kiedy grał w swoją ulubioną grę – „Król i Trybunał” przybierał rolę monarchy, a swoim kolegom dawał role ministrów, dowódcy armii i innych urzędników państwowych. Od urodzenia był naznaczony na lidera, na co wskazywało jego imię Narendra (władca ludzi).

Już od najmłodszych lat chciał się dowiedzieć dlaczego jeden człowiek powinien być uważany za lepszego od innych. W biurze jego ojca fajki do tytoniu były dostępne osobno dla ludzi z różnych kast i całkiem osobno dla muzułmanów, tak jak wymagał tego ortodoksyjny zwyczaj hinduski. Kiedyś Narendra zapalił tytoń ze wszystkich fajek, wliczając w to fajkę przeznaczoną dla muzułmanów, a kiedy został upomniany odpowiedział: „Nie widzę w nich żadnej różnicy”.

W tych wczesnych latach przyszła osobowość Narendra była kształtowana przez jego uzdolnionego ojca i pobożną matkę, którzy utrzymywali nad nim dyscyplinę. Ojciec miał swój własny sposób wychowywania. Przykładowo, gdy w czasie kłótni ze swoją matką żywiołowy chłopak wypowiedział w jej kierunku kilka obraźliwych słów, a jego ojciec dowiedział się o tym, Wiśwanath zamiast nakrzyczeć na swojego syna napisał kredą na drzwiach do jego pokoju: „Narendra powiedział dzisiaj do swojej matki – ” i dodał słowa, które z jego ust padły. Chciał, aby przyjaciele Narendry dowiedzieli się jak niegrzecznie potraktował swoją matkę.

Innym razem Narendra szorstko spytał swego ojca: „Co ty dla mnie zrobiłeś?

Zamiast się denerwować, Wiśwanath powiedział: „Idź i spójrz na siebie w lustrze, a będziesz wiedzieć.”

Innego znów dnia Narendra spytał swojego ojca: „Jak mam się zachowywać żyjąc na tym świecie?”

„Wobec niczego nie okazuj zaskoczenia” – odpowiedział jego ojciec.

Ta bezcenna rada pozwoliła Narendranath'owi w jego przyszłym, urozmaiconym życiu zachować spokój umysłu czy przebywał z książętami w ich pałacach czy dzielił słomiane chatki z żebrakami.

Matka, Bhuwaneśwari odegrała ważną rolę w uzewnętrznieniu przez Narendrę wrodzonych cnót. Kiedy pewnego dnia powiedział jej, że został niesprawiedliwie potraktowany w szkole, pocieszyła go słowami: "Moje dziecko, czy to ma znaczenie, jeśli ty jesteś w porządku? Zawsze podążaj za prawdą bez oczekiwania na rezultaty. Bardzo często możesz cierpieć z powodu niesprawiedliwości lub nieprzyjemnych konsekwencji za trzymanie się prawdy, ale nie wolno ci, pod żadnym pozorem, jej porzucać. " Wiele lat później Narendranath dumnie powiedział do publiczności, "Jestem wdzięczny mojej matce za wszelką wiedzę jaką mi przekazała”.

Pewnego dnia, gdy się bił ze swoimi towarzyszami zabaw przez przypadek spadł z ganku i uderzył czołem o kamień. Rana obficie krwawiła i zostawiła trwałą bliznę nad jego prawym okiem. Lata później, kiedy Ramakryszna usłyszał o tym wypadku, zauważył: "W pewnym sensie było to dobre rozwiązanie. Gdyby nie stracił wtedy części krwi, stworzyłby zamęt na świecie z powodu nadmiaru energii".

W 1871 roku w wieku ośmiu lat Narendra poszedł do szkoły. Jego wyjątkowa inteligencja wkrótce została zauważona przez nauczycieli i kolegów z klasy. Mimo, że z początku był niechętny do studiowania angielskiego z powodu jego zagranicznego pochodzenia, wkrótce gorliwie zaczął się go uczyć. Ale program nauczania pochłaniał bardzo niewiele z jego czasu. Większą część swej niewyczerpalnej energii poświęcał na zewnętrzne aktywności. Gry różnego rodzaju, spośród których wiele wymyślił lub improwizował on sam, dawały mu zajęcie. Stworzył imitację gazowni i fabrykę napowietrzania wody, które jako nowości zostały właśnie zaprezentowane w Kalkucie. Zorganizował amatorskie kółko teatralne oraz gimnazjum i pobierał lekcje szermierki, zapasów, wioślarstwa i wiele innych męskich sportów. Spróbował się także w sztuce gotowania. Intensywnie niespokojny szybko męczył się jedną rozrywką i szukał sobie nowej. Ze swoimi kolegami zwiedził muzeum i ogród zoologiczny. Rozstrzygał spory swoich kolegów zabaw i był ulubieńcem ludzi z sąsiedztwa. Wszyscy podziwiali jego odwagę, bezpośredniość i prostolinijność.

Od najmłodszych lat ten niezwykły młodzieniec nie miał cierpliwości do strachu lub zabobonów. Jednym z jego dziecięcych figli było wspinanie się na kwitnące drzewo należące do sąsiada, zrywanie kwiatów i robienie innych figli. Właściciel drzewa, gdy odkrył, że jego skarga nie przyniosła rezultatu, pewnego dnia uroczyście opowiedział kolegom Narena, że drzewo było chronione przez ducha noszącego białe szaty, który na pewno skręci im karki jeśli zakłócili jego spokój. Chłopcy byli przerażeni i trzymali się z dala. Ale Narendra przekonał ich aby za nim poszli, wspiął się na drzewo bawiąc się przy tym na swój sposób i połamał przy okazji kilka gałęzi w ramach kolejnej psoty. Odwracając się do swoich kolegów powiedział wtedy: „Ale z was wszystkich osły! Patrzcie, mój kark wciąż jest na swoim miejscu. Opowieść dziadka jest nieprawdziwa. Nie wierzcie co mówią inni, dopóki sami nie będziecie pewni, że jest to prawda”.

Te proste a zarazem śmiałe słowa były zapowiedzią jego przyszłego przekazu dla świata. Zwracając się do dużej publiczności w późniejszych latach często powtarzał: „Nie wierzcie w rzecz tylko dlatego, że przeczytaliście o niej w książce. Nie wierzcie w rzecz tylko dlatego, że inny człowiek powiedział wam, że to prawda. Nie wierzcie w słowa, ponieważ są uświęcone przez tradycję. Sami odkryjcie prawdę. Uzasadnijcie ją. To jest urzeczywistnienie.”

Następujące zdarzenie ukazuje jego odwagę i przytomność umysłu. Pewnego dnia chciał ustawić ciężki drążek w gimnazjum, poprosił więc o pomoc ludzi, którzy tam byli. Pomiędzy nimi był angielski żeglarz. Drążek spadł na żeglarza, po czym stracił on przytomność, a zgromadzeni ludzie myśląc, że jest nieżywy, uciekli w pośpiechu ze strachu przed policją. Ale Naren urwał kawałek swojego ubrania, obandażował ranę żeglarza, przemył jego twarz wodą i stopniowo go ożywił. Potem przeniósł rannego żeglarza do sąsiedniej szkoły, gdzie opiekował się nim przez tydzień. Gdy żeglarz wyzdrowiał, Naren odprawił go z małym datkiem pieniężnym zebranym wśród jego przyjaciół.

Przez cały ten okres chłopięcych zabaw Narendra zachował swój podziw dla życia wędrownego mnicha. Wskazując na szczególną linię na swojej dłoni mówił do przyjaciół: „Na pewno zostanę sannjasinem. Chirolog to przepowiedział.”

Gdy Narendra wszedł w okres dojrzewania, jego temperament znacznie się zmienił. Stał się gorliwy w sprawach intelektualnych, czytał poważne książki na temat historii i literatury, pochłaniał gazety i uczestniczył w publicznych spotkaniach. Muzyka była jego ulubioną rozrywką. Podkreślał, że powinna ona wyrażać wzniosłe idee i pobudzać uczucia muzyków.

W wieku piętnastu lat doświadczył pierwszej duchowej ekstazy. Rodzina podróżowała w tym czasie do Raipur w centralnych prowincjach i część podróży odbywała się na wozie ciągniętym przez woły. W ten szczególny dzień powietrze było rześkie i czyste; drzewa i pnącza pokryte były zielonymi liśćmi i różnokolorowymi kwiatami; ptaki o cudownym upierzeniu świergotały w drzewach. Wóz posuwał się wzdłuż wąskiego przesmyku, gdzie wzniosłe szczyty wzrastające po obu stronach prawie się ze sobą stykały. Oczy Narendra wypatrzyły duże gniazdo pszczół w szczelinie ogromnego urwiska i nagle jego umysł przepełnił się respektem i czcią dla Opatrzności Bożej. Stracił zewnętrzną świadomość i leżał tak w wozie przez długi czas. Nawet po powrocie do świadomości zmysłowej promieniował radością.

Warto tu wspomnieć o innym ciekawym fenomenie umysłowym, jako, że często był doświadczany przez Narendranatha. Od dzieciństwa, gdy poparzył na niektórych ludzi lub miejsca miał wrażenie, że znał je wcześniej; ale nie umiał sobie przypomnieć jak dawno to było. Pewnego dnia on i kilku jego towarzyszy byli w pokoju w domu przyjaciela, gdzie dyskutowali na rozmaite tematy. Coś zostało wspomniane i Narendra w jednej chwili poczuł, że już wcześniej rozmawiał na ten sam temat z tymi samymi znajomymi w tym samym domu. Poprawnie opisał nawet każdy zakamarek i róg budynku, którego wcześniej nie widział. Próbował z początku tłumaczyć ten wyjątkowy fenomen doktryną reinkarnacji myśląc, że być może mieszkał w tym domu w poprzednim wcieleniu. Ale odrzucił ten pomysł jako nieprawdopodobny. Później doszedł do wniosku, że przed narodzinami musiał mieć wizje ludzi, miejsc i zdarzeń, które miał doświadczyć w obecnej inkarnacji; pomyślał, że właśnie z tego powodu mógł rozpoznawać ich kiedy tylko się przed nim pojawiły.

W Raipur ojciec zachęcił Narendra aby spotkał się z poważanymi uczonymi i dyskutował z nimi na rozmaite tematy intelektualne, uważane zazwyczaj za zbyt zawiłe dla chłopców w jego wieku. Przy okazji takich spotkań dawał dowód swych niezwykłych zdolności umysłowych. Od swojego ojca Narendra nauczył się sztuki pojmowania istoty rzeczy, widzenia prawdy z najszerszych i najbardziej wszechstronnych punktów widzenia, a także trzymania się istotnych kwestii w czasie dyskusji.

W 1879 roku rodzina wróciła do Kalkuty i Narendra w krótkim czasie ukończył liceum. W międzyczasie przeczytał mnóstwo standardowych książek angielskiej i bengalskiej literatury. Historia była jego ulubionym przedmiotem. Nabył także w tym czasie niezwykłą metodę czytania książki i uzyskiwania wiedzy o jej istocie. Cytując jego własne słowa: „Mogłem zrozumieć autora bez czytania wszystkich wersów jego książki. Wystarczyło bym przeczytał pierwszą i ostatnią linię paragrafu by zrozumieć ich znaczenie. Później uświadomiłem sobie, że mogę zrozumieć sens tekstu czytając pierwszą i ostatnią linię strony. Potem mogłem śledzić cały kierunek argumentacji autora poprzez przeczytanie zaledwie kilku linijek, mimo że autor starał się przedstawić temat w pięciu lub więcej stronach”.

W niedługim czasie ekscytacje jego dzieciństwa się skończyły i w 1879 roku Narendranath wstąpił do Presidency College w Kalkucie, by kontynuować naukę na studiach. Po roku dołączył do Instytucji Zgromadzenia Generalnego (General Assembly's Institution) założonej przez Szkocką Generalną Komisję Misjonarską (Scottish General Missionary Board) znaną później jako Uniwersytet Kościoła Szkockiego (Scottish Church College). To od Hastie, dyrektora uniwersytetu i profesora literatury angielskiej usłyszał po raz pierwszy imię Śri Ramakryszna.

Na uniwersytecie Narendra, teraz przystojny młodzieniec, muskularny i zwinny, choć nieco wpadający w otyłość, cieszył się z poważnych studiów. Przez dwa początkowe lata studiował zachodnią logikę. Później wyspecjalizował się w filozofii Zachodu i starożytnej i nowoczesnej historii różnych krajów europejskich. Jego pamięć była cudowna. Zajęło mu trzy dni przyswojenie „Historii Anglików” Greena. Często, na okazję egzaminów, potrafił czytać całą noc wspomagając się mocną herbatą lub kawą.

W tym czasie poznał się ze Śri Ramakryszną; to zdarzenie, jak możemy łatwo zauważyć, stało się głównym punktem zwrotnym w jego życiu. Jako rezultat związku ze Śri Ramakryszną jego wrodzona duchowa tęsknota została rozbudzona i zaczął odczuwać przemijalność świata i daremność edukacji akademickiej. Dzień przed ważnymi egzaminami nagle poczuł wszechpochłaniającą miłość do Boga i stojąc przed pokojem kolegów ze studiów był słyszany jak śpiewa z wielkim uczuciem:

Śpiewajcie wy, o Góry, o Chmury, o wspaniałe wiatry!
Śpiewajcie wy, śpiewajcie, śpiewajcie Jego chwałę!
Śpiewajcie z radością, wszystkie wy słońca i księżyce i gwiazdy!
Śpiewajcie o śpiewajcie Jego chwałę!

Przyjaciele, zdumieni, przypomnieli mu o egzaminach mających się odbyć następnego dnia, ale Narendra się nie przejmował; cień zbliżającego się życia mnisiego szybko na nim osiadł. Mimo to pojawił się na egzaminach i łatwo je zdał.

O uczoności Narendry profesor Hastie powiedział kiedyś: „Narendra to prawdziwy geniusz. Podróżowałem wszerz i wzdłuż ale nie spotkałem jeszcze chłopca o jego talentach i możliwościach nawet wśród studentów filozofii na uniwersytetach w Niemczech. On jest naznaczony by zostawić swój znak w życiu”.

Wszechstronny geniusz Narendra znalazł swój wyraz także w muzyce. Studiował zarówno instrumentalną jak i wokalną muzykę pod okiem ekspertów. Mógł grać na wielu instrumentach ale wyróżniał się szczególnie w śpiewaniu. Od muzułmańskiego nauczyciela nauczył się pieśni w językach Hindi, Urdu i Perskim, większości z nich o religijnej naturze. Związał się także z Brahmo Samadź, ważnym ruchem religijnym w owym czasie, który miał na niego wpływ w tamtym kształtującym okresie jego życia.

Wprowadzenie angielskiej edukacji w Indii poprzedzone brytyjskim podbojem kraju doprowadziło do kontaktu hinduskiego społeczeństwa z intelektualną i agresywną kulturą europejską. Młodzież hinduska, która znalazła się pod zaklęciem nowej, dynamicznej drogi życia uświadomiła sobie wiele wad własnego społeczeństwa. W czasie panowania muzułmanów, jeszcze przed nadejściem Brytyjczyków, dynamiczny aspekt kultury hinduskiej był stłumiony, a system kastowy dominował. Kapłani kontrolowali życie religijne ludzi dla swego własnego egoistycznego interesu. Dogmaty pozbawione znaczenia i pozbawione życia ceremonie zastąpiły ożywiające nauki filozoficzne Upaniszad i Bhagawad Gity. Masy były ponadto wykorzystywane przez właścicieli ziemskich i wiele kobiet było w szczególnie żałosnym położeniu. Po upadku władzy muzułmańskiej chaos dominował na każdym polu hinduskiego życia, społecznego, politycznego, religijnego i ekonomicznego. Nowo wprowadzona angielska edukacja jasno ukazała wszelkie niedociągnięcia społeczeństwa i zainicjowano wiele ruchów reformatorskich, tak liberalnych jak ortodoksyjnych, aby strumień narodowego życia ponownie popłynął zdrowymi kanałami.

Brahmo Samadź, jeden z tych liberalnych ruchów, przyciągnął wyobraźnię młodzieży bengalskiej. Założyciel tej organizacji religijnej Radźa Rammohan Roj (1774–1833), odszedł od rytuałów, czczenia obrazków i kapłaństwa ortodoksyjnego hinduizmu i napominał swych zwolenników, aby oddali się „wielbieniu i adoracji Wiecznego, Ukrytego, Niezmiennego Istnienia, które jest Stwórcą i Opiekunem wszechświata”. Radźa obdarzony niesamowitą inteligencją studiował pisma święte Hinduizmu, Islamu, Chrześcijaństwa i Buddyzmu i był pierwszym Hindusem, który uświadomił sobie ważność Zachodniej, racjonalnej metody rozwiązywania złożonych problemów indyjskiego społeczeństwa. Wziął on znaczny udział we wprowadzeniu angielskiej oświaty w Indiach, która pomimo początkowego szkodliwego wpływu na nowo obudzoną hinduską świadomość narodową, ostatecznie odkryła przed kilkoma Hindusami wspaniałe dziedzictwa ich własnej rdzennej cywilizacji.

Pośród znanych liderów Brahmo Samadź, którzy przewodzili organizacji po Rammohan Roju był Dewendranath Tagore (1817–1905), wielki wielbiciel Upaniszad i Keśab Ćandra Sen (1838–1884), który skłaniał się w kierunku rytuałów i doktryn chrześcijańskich. Brahmo Samadź pod ich kierownictwem odrzucała wiele zwyczajów Hinduizmu takich jak rytuały i oddawanie czci Bogu poprzez obrazy. Początkowo jako ruch reformatorski nakierował swoją główną energię na wyzwolenie kobiet, ponowne zawieranie małżeństw przez hinduskie kobiety, zniesienie wczesnych małżeństw i rozprzestrzenianie masowej edukacji. Będąc pod wpływem zachodniej kultury, ruch Brahmo Samadź głosił wyższość rozumu, wypowiadał się przeciwko bezkrytycznej akceptacji autorytetu pism świętych i mocno popierał hasła Rewolucji Francuskiej. Cały ruch miał charakter intelektualny i eklektyczny, zrodzony z potrzeby czasów; w przeciwieństwie do tradycyjnego hinduizmu nie miał on korzeni w duchowych doświadczeniach świętych i widzących. Narendra podobnie do wielu innych młodych ludzi tamtych czasów czuł urok jego postępowych idei i został jednym z jego członków. Jednak, jak to zostanie wkrótce widoczne, Brahmo Samadź nie mógł zaspokoić głębokiej duchowej tęsknoty jego duszy.

W tym czasie ojciec zaczął naciskać na Narendra aby zawarł małżeństwo i możliwość tego wkrótce się nadarzyła. Zamożny człowiek, z którego córką chciano Narendra zeswatać, zaoferował pokrycie kosztów jego studiów w Anglii, tak aby mógł zdobyć odpowiednie kwalifikacje do bardzo pożądanej pracy w Indyjskich Służbach Cywilnych. Narendra odmówił. Inne propozycje podobnej natury nie przyniosły innego rezultatu. Prowadzenie życia rodzinnego najwyraźniej nie było jego przeznaczeniem.

Już od chłopięctwa Narendra wykazał pasję do czystości. Za każdym razem, gdy jego ciepły i młodzieńczy charakter kusił go do przygód wątpliwej natury, był powstrzymywany przez niewidzialną dłoń. Jego matka nauczyła go wartości czystości i nauczyła go przestrzegać czystości jako sprawy honoru, lojalnie wobec niej i tradycji rodzinnej. Ale czystość dla Narendra nie była cnotą negatywną, zwykłym powstrzymywaniem się od zmysłowych przyjemności. Czuł on, że czystość polega na zachowywaniu intensywnej duchowej mocy, która później zamanifestowała się we wszystkich szlachetnych aspiracjach życiowych. Uważał siebie za brahmaćarina, celibatowego studenta hinduskiej tradycji, który pracował ciężko, wysoko cenił ascetyczną dyscyplinę, czcił święte rzeczy i cieszył się czystymi słowami, myślami i uczynkami. Gdyż zgodnie z hinduskimi pismami świętymi człowiek, poprzez czystość, która jest największą ze wszystkich cnót, może doświadczyć najsubtelniejszego duchowego postrzegania. W Narenie przyczyniło się to do wielkiej siły koncentracji, pamięci i zrozumienia i do jego nieposkromionej energii psychicznej i fizycznej wytrzymałości.

W swej młodości Narendra co noc doświadczał dwóch wizji, krańcowo od siebie odmiennych w swej naturze. W jeden widział światowego człowieka z towarzyszącą żoną i dziećmi, cieszącego się powodzeniem, luksusem, sławą i pozycją społeczną; w drugiej widział sannjasina, wędrującego mnicha, pozbawionego ziemskiej ochrony i oddanego kontemplacji Boga. Narendra poczuł, że ma w sobie moc realizacji obu tych ideałów; jednak kiedy jego umysł zastanowił się nad ich poszczególnymi zaletami, był nieuchronne przyciągany do życia w wyrzeczeniu. Czar świata bladł i znikał. Jego głębsza jaźń instynktownie wybierała ścieżkę wyrzeczenia.

Przez pewien czas modlitwy i religijne pieśni Brahmo Samadź rozweselały umysł Narendra, jednak wkrótce odkrył, że nie dają mu one żadnego prawdziwego doświadczenia duchowego. Chciał urzeczywistnić Boga, cel religii i czuł nieprzepartą potrzebę bycia kierowanym przez człowieka, który widział Boga. W swej gorliwości poszedł do Dewendranatha, czcigodnego lidera Brahmo Samadź i zapytał go, nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć: „Panie, czy widziałeś Boga?”

Dewendranath był zawstydzony i odpowiedział: „Mój chłopcze, masz oczy jogina. Powinieneś praktykować medytację”.

Młodzieniec był zawiedziony i poczuł, że ten nauczyciel nie jest odpowiedni, aby pomóc mu w duchowych zmaganiach. Ale nie otrzymał lepszej odpowiedzi od liderów innych ruchów religijnych. Wtedy przypomniał sobie o imieniu Ramakryszna Paramahamsa, o którym słyszał od profesora Hastie, który w czasie prowadzenia zajęć na temat poematu Wordswortha „Wycieczka” wspominał o transach, które były rezultatem takiego oczyszczenia i koncentracji. Powiedział także, że ekstatyczne doświadczenia tego typu były rzadkim fenomenem, szczególnie w obecnych czasach. „Znam” – powiedział „tylko jedną osobę, która urzeczywistniła ten błogosławiony stan i jest to Ramakryszna z Dakszineśwar. Zrozumiesz czym są transy gdy odwiedzisz świętego”.

Narendra usłyszał także o Śri Ramakryszna od swojego krewnego, Ramaćandra Datta, który był jednym z pierwszych uczniów mieszkających u Mistrza. Widząc niechęć Narendra do życia w związku i przypisując to jego pragnieniu prowadzenia duchowego życia, Ramaćandra powiedział do niego: „Jeśli naprawdę chcesz kultywować duchowość to odwiedź Ramakrysznę w Dakszineśwarze”.

Narendra spotkał Ramakrysznę pierwszy raz w listopadzie 1881 roku w domu jednego z wielbicieli Mistrza – Surendranath Mitra. Młodzieniec został tam zaproszony aby zabawić gości swoją melodyjną muzyką. Paramahamsa był pod wielkim wrażeniem jego szczerości i oddania i po krótkiej rozmowie zaprosił go do Dakszineśwar. Narendra przyjął zaproszenie. Chciał on sprawdzić, czy Ramakryszna był właściwą osobą do pomocy mu w duchowym poszukiwaniu.





U STÓP RAMAKRYSZNY


Ramakryszna, boski człowiek współczesnych czasów urodził się 18 lutego 1836 roku w małej wiosce Kamarpukur w dystrykcie Hooghly w Bengalu. Jakże odmienne było wychowanie i otoczenie jego dzieciństwa od Narendranatha, który później został przedstawicielem i tłumaczem jego posłania! Rodzice Ramakryszny należący do bramińskiej kasty byli ubodzy, pobożni i przywiązani do tradycji swej starożytnej religii. Pełen wesołości i niewinnej radości piękny chłopiec z falującymi włosami i słodkim, melodyjnym głosem wyrósł w prostej okolicy wśród pól ryżowych, krów i drzew banian i mango. Do nauki był niechętnie nastawiony i pozostał praktycznie niepiśmiennym przez całe swoje życie, ale jego wewnętrzne duchowe tendencje znalazły wyraz poprzez pieśni religijne i towarzystwo wędrownych mnichów, którzy rozpalali wyobraźnię chłopca opowieściami o swych duchowych przygodach. W wieku sześciu lat doświadczył duchowej ekstazy gdy obserwował przelot śnieżnobiałych żurawi na tle czarnego nieba przesłoniętego przez deszczowe chmury. W czasie medytacji nad bogami i boginiami zaczął wchodzić w transy. Śmierć jego ojca, która zostawiła rodzinę w ubogich warunkach pogłębiła jego uduchowione usposobienie. I tak mimo szesnastu lat dołączył do swojego brata w Kalkucie, ale odmówił kontynuowania tam studiów, gdyż jak to wyjaśnił, nie był zainteresowany edukacją, której jedynym celem było zarabianie na chleb i masło. Czuł on głęboką tęsknotę za realizacją Boga.

Powódź uczuć Ramakryszny przerwała wszystkie granice gdy zaczął pełnić obowiązki kapłana Kali w Dakszineśwarze, gdzie Bóg był czczony pod postacią Boskiej Matki. Nie znając pism świętych i zawiłych rytuałów, Ramakryszna przelał całą swoją duszę w modlitwę, która często przybierała postać pieśni religijnych. Jedzenie, spanie i inne fizyczne potrzeby były przez niego zapomniane we wszechpochłaniającej pasji za wizją Boga. Noce spędzał na kontemplacji w pobliskich lasach. Wątpliwość czasem przeplatała się z nadzieją, ale wewnętrzna pewność i świadectwa oświeconych świętych podtrzymywały go w najciemniejszych godzinach zwątpienia. Ceremonialne obrzędy czy zwykłe patrzenie w obrazek nie zaspokajało jego dociekliwego umysłu – bo czuł, że kamienna figurka nie może być tym, co obdarza pokojem i nieśmiertelnością. Poza obrazem musi być prawdziwy Duch, którego był zdecydowany ujrzeć. Nie było to łatwe zadanie. Przez długi czas Duch igrał sobie z nim bawiąc się w chowanego, ale w końcu poddał się pod pragnieniem miłości młodego wielbiciela. Kiedy Ramakryszna poczuł bezpośrednią obecność Boskiej Matki, upadł nieprzytomny na podłogę, doświadczając wewnątrz siebie nieprzerwanego strumienia błogości.

Przedsmak tego co miało nastąpić uczynił go pijanym Boskością i wyostrzył jego pragnienie dalszego doświadczenia. Chciał widzieć Boga nieprzerwanie, zarówno z zamkniętymi jak i otwartymi oczami. Dlatego poddał się lekkomyślnie różnym ekstremalnym praktykom duchowym. Aby usunąć ze swojego umysłu ostatnie ślady arogancji pochodzącej z wyższego, bramińskiego pochodzenia zwykł potajemnie czyścić ubikacje w domach pariasów. Poprzez srogi proces rozróżniania zamazał całe poczucie różnicy pomiędzy złotem i gliną. Czystość stała się dlań jak oddech i nie mógł, nawet we śnie patrzeć na kobiety inaczej, nawet w śnie, inaczej niż na własną matkę lub na Matkę wszechświata. Przez lata jego powieki nie zamykały się do snu. Aż w końcu zaczęto uważać, że oszalał.

W rzeczy samej trudy duchowej praktyki szybko odbiły się na delikatnym ciele Ramakryszny i wrócił on do Kamarpukur aby odzyskać zdrowie. Jego krewni i przyjaciele dostrzegli widoczną zmianę w jego naturze; oto żywy chłopiec został przemieniony w kontemplującego młodzieńca, którego wzrok był skierowany na coś, daleko na horyzoncie. Jego matka zaproponowała małżeństwo i uznając to za wolę Boskiej Matki Ramakryszna przystał na to. Wskazał nawet, gdzie odnaleźć dziewczynę, mianowicie w wiosce Jayrambati, odległej tylko o trzy mile. Żyła tam mała Saradamani, pięcioletnia dziewczynka, która pod wieloma względami była bardzo odmienna od innych dziewczynek w swoim wieku. Dziecko modliło się do Boga aby uczynił jej charakter pachnącym jak kwiat tuberozy. Później, w Dakszineśwarze modliła się do Boga, aby uczynił ją czystszą od księżyca w pełni, który mimo swej czystości miał kilka ciemnych plam. Odprawiono małżeństwo, a Ramakryszna uczestnicząc w nim uważał całe wydarzenie za zabawę lub nową ekscytację.

Po krótkim czasie wrócił do Dakszineśwaru i zanurzył się ponownie w burzliwe życie religijnych eksperymentów. Jego matka, jego nowo poślubiona żona i krewni poszli w zapomnienie. Teraz jednak jego duchowe praktyki przybrały nowy kierunek. Chciał podążać tradycyjnymi i respektowanymi ścieżkami religii hinduistycznej pod kierunkiem kompetentnych nauczycieli i oni zjawili się przy nim, jeden po drugim, nikt nie wiedział skąd. Jedną z nauczycielek była kobieta, pod okiem której praktykował nauki Tantry i ścieżki wisznuickiej i osiągnął najwyższe rezultaty w niewiarygodnie krótkim czasie. To ona postawiła diagnozę, że jego fizyczna choroba jest manifestacją głębokich duchowych emocji i opisała jego jawne szaleństwo jako efekt rozdzierającej miłości do Boga; został natychmiast uwolniony. To także ona pierwsza określiła go jako inkarnację Boga i udowodniła swoje twierdzenie przed zgromadzeniem teologów na podstawie dowodów ze świętych pism. Pod okiem innego nauczyciela, mnicha Jatadhari, Ramakryszna zagłębił się w misteria wielbienia Rama i doświadczył widzialnej obecności Rama. Dalej dokonał pojednał się z Bogiem poprzez boski związek z Ojcem, Matką, Przyjacielem i Ukochanym. Przez prowadzącego surowy tryb życia sannjasina Totapuri został inicjowany w życie monastyczne i w trzy dni zrealizował swą całkowitą jedność z Brahmanem, niezróżnicowanym Absolutem, który jest kulminacją wysiłku duchowego człowieka. Sam Totapuri musiał praktykować przez czterdzieści lat aby osiągnąć tą świadomość.

Następnie Ramakryszna skierował się ku chrześcijaństwu i ku islamowi aby praktykować poszczególne praktyki tych religii i osiągnął ten sam rezultat, który osiągnął przez praktykowanie hinduizmu. Był więc przeto przekonany, że to także są drogi do osiągnięcia świadomości Boga. W końcu czcił także swoją żonę – która w międzyczasie wyrosła na młodą, dziewiętnastoletnią kobietę – jako manifestację Boskiej Matki wszechświata i oddał u jej stóp owoc praktyk swych poprzednich wcieleń. Po tym pozostawił za sobą wszystkie swoje praktyki i trudy. Gdyż zgodnie z hinduską tradycją, gdy zwykły związek pomiędzy mężem a żoną, który jest najsilniejszą podstawą ziemskiego życia, ulega transcendencji i mężczyzna widzi w swej kobiecie boską obecność, zaczyna wtedy widzieć Boga wszędzie we wszechświecie. Jest to kulminacją duchowego życia.

Sam Ramakryszna był już pewien swej boskiej misji na świecie i zrozumiał też, że poprzez niego Boska Matka założy nowy zakon religijny składający się z tych, którzy zaakceptują doktrynę Uniwersalnej Religii, której doświadczył. Później zostało mu objawione, że każdy kto nawet raz pomodlił się szczerze do Boga, a także ci, którzy przechodzili przez swoje ostatnie wcielenie na ziemi, zaakceptują go jako duchowy ideał i uformują swoje życie zgodnie z jego uniwersalną nauką.

Ludzie dookoła niego byli oszołomieni widząc zmianę jaka się dokonała w człowieku, którego jeszcze niedawno uznawali za szaleńca. Młody kapłan został wielbicielem Boga; wielbiciel został ascetą; asceta świętym; święty człowiekiem zrealizowanym; a człowiek zrealizowany nowym Prorokiem. Tak jak w pełni rozwinięte kwiaty przyciągają pszczoły, tak Ramakryszna przyciągał do siebie mężczyzn i kobiety różnych religii, o różnej inteligencji i pozycji społecznej. Obdarzał wszystkich hojnie czerpiąc z niewyczerpalnego magazynu boskiej mądrości i każdy czuł się podniesiony na duchu w jego obecności. Ale sam Mistrz nie był w pełni usatysfakcjonowany. Tęsknił za młodymi duszami niedotkniętymi przez świat, które wyrzekłyby się wszystkiego dla realizacji Boga i służby ludzkości. Był dosłownie trawiony przez tą tęsknotę. Rozmowa ze światowymi ludźmi była dla niego pozbawiona smaku. Często porównywał takich ludzi do mieszaniny mleka z wodą, w której ta druga przeważała i powiedział, że stał się zmęczony usiłując przygotować zagęszczone mleko z takiej mieszaniny. Wieczorami, gdy jego udręka osiągała swe granice, wspinał się na dach budynku sąsiadującego ze świątynią i krzyczał na cały głos: "Chodźcie moi chłopcy! Ach gdzie wszyscy jesteście?! Nie mogę bez was wytrzymać!" Matka nie mogłaby żywić intensywniejszych uczuć do swoich dzieci, przyjaciel do najbliższego przyjaciela ani ukochany do swej ukochanej.

Wkrótce potem młodzi ludzie przeznaczeni do bycia jego monastycznymi uczniami zaczęli przybywać. A na czele wśród nich był Narendranath.

Pierwsze spotkanie pomiędzy Mistrzem i Narendrą w Dakszineśwarze było doniosłe. Śri Ramakryszna natychmiast rozpoznał swojego przyszłego posłańca. Narendra, nie dbając o swój ubiór i ogólny wygląd całkowicie różnił się od innych młodzieńców, którzy towarzyszyli mu w świątyni. Jego oczy były przejmujące, częściowo przymknięte wskazując na medytacyjny nastrój. Zaśpiewał kilka pieśni i jak zwykle wlał w nie całą swoją duszę.

Oto pieśń, którą zaśpiewał jako pierwszą:

Wróćmy jeszcze raz,
o umyśle, do naszego prawdziwego domu!
Tu jest obca ziemska kraina
Czemu mamy błądzić bez celu w tych obcych przebraniach?
Te żyjące istoty kręcą się w kółko
A te pięć żywiołów
Są tobie obce; żaden z nich nie jest twój.
Czemu tak bardzo zapominasz o sobie,
W miłości do innych, głupi umyśle?
Czemu tak bardzo zapominasz siebie?

Wstąp na ścieżkę prawdy
O umyśle! Wspinaj się bez znużenia
Z miłością jako lampą oświetlającą twą drogę,
Jako prowiant weź na podróż,
Twoje cnoty dobrze ukryte;
Gdyż jak dwaj bandyci przy drodze
Chciwość i ułuda czają się, by obrabować cię z twego bogactwa.
I miej przy sobie nieustannie
Jako strażników chroniących cię przed krzywdą
Spokój umysłu i samokontrolę.

Towarzystwo świętych osób będzie dla ciebie
Przyjaznym domem gościnnym przy drodze;
Tam pozwól swym znużonym członkom odpocząć przez trochę, pytając o drogę
Jeśli masz jakieś wątpliwości,
Tego, który jest tam na straży.
Jeśli coś na drodze przerazi cię,
Wtedy głośno krzycz imię Boga;
Bo On jest władcą tej drogi
I nawet Śmierć musi przed Nim schylić głowę.


Gdy śpiew ustał, Śri Ramakryszna niespodziewanie złapał Narendra za rękę i zaprowadził go na północną werandę. Ku całkowitemu zdumieniu Narendry, Mistrz powiedział doń ze łzami spływającymi strumieniami po policzkach: "Ach przybyłeś tak późno! Ależ niedobry jesteś, że kazałeś mi czekać tak długo! Moje uszy już prawie zwiędły od płytkich rozmów ze światowymi ludźmi. Och jakże tęskniłem aby zrzucić ciężar swojego umysłu na kogoś, kto zrozumie moje myśli!" Potem ze złożonymi dłońmi powiedział: "Panie, wiem, że jesteś starożytnym mędrcem Narą – Inkarnacją Narayana – narodzoną na ziemi, aby usunąć cierpienia ludzkości!" Racjonalistyczny Naren potraktował te słowa jako pozbawiony znaczenia żargon szaleńca. Dodatkowo był skonsternowany, gdy Śri Ramakryszna przyniósł zaraz ze swojego pokoju słodycze i własnoręcznie nakarmił nimi Narena. Ale pomimo tego Mistrz nigdy nie zmusił Narena do złożenia obietnicy ponownej wizyty w Dakszineśwarze.

Powrócili do pokoju i Narendra zapytał Mistrza: "Panie, czy widziałeś Boga?". Bez chwili namysłu Mistrz odpowiedział: "Tak, widziałem Boga. Widzę go teraz tak jak widzę ciebie, tylko wyraźniej. Boga można zobaczyć. Człowiek może z nim porozmawiać. Ale kogo obchodzi Bóg? Ludzie wypłakują potoki łez za swoimi żonami, dziećmi, bogactwem i posiadłościami, ale kto płacze za widzeniem Boga? Jeśli ktoś szczerze płacze za Bogiem, na pewno go zobaczy".

Narendra był zdumiony. Po raz pierwszy stanął twarzą w twarz z człowiekiem, który zapewnił, że widział Boga. W zasadzie po raz pierwszy usłyszał, że Boga można zobaczyć. Czuł, że słowa Ramakryszny wyrażane są całkowicie z głębin wewnętrznego doświadczenia. Nie było co do tego wątpliwości. Jednak nie mógł pogodzić tych słów z dziwnym zachowaniem Ramakryszny, którego doświadczył raptem kilka chwil wcześniej. Co dodatkowo zaintrygowało Narendrę to fakt, że w obecności innych zachowywał się normalnie. Młodzieniec wrócił do Kalkuty zdezorientowany, ale z poczuciem wewnętrznego spokoju.

W czasie drugiego pobytu u Mistrza Narendra miał jeszcze dziwniejsze doświadczenie. Po minucie lub dwóch Śri Ramakryszna wyciągnął się koło niego w ekstatycznym nastroju, wymamrotał jakieś słowa, zatrzymał na nim spojrzenie i umieścił swą prawą stopę na ciele Narena. Przy tym dotknięciu Naren zobaczył, mimo otwartych oczu, jak ściany, pokój, ogród świątynny, mało tego – cały świat – i nawet on sam znika w próżni. Poczuł pewność, że doświadcza stanu śmierci. Wykrzyczał w przerażeniu: „Co mi robisz? Mam rodziców, braci i siostry w domu”.

Mistrz zaśmiał się i uderzył w pierś Narena przywracając go do normalnego stanu. Powiedział: „W porządku, wszystko stanie się we właściwym czasie”.

Narendra był całkowicie skołowany, czuł, że Ramakryszna rzucił na niego hipnotyczny czar. Ale jak się to mogło stać? Czy nie szczycił się posiadaniem żelaznej woli? Czuł złość na siebie, że nie potrafił się oprzeć wpływowi szaleńca. Mało tego, poczuł wielki wewnętrzny pociąg do Śri Ramakryszna.

W czasie trzeciej wizyty Naren nie poradził sobie lepiej, mimo że z całych sił starał się czuwać. Śri Ramakryszna zabrał go do sąsiedniego ogrodu i będąc w stanie transu go dotknął. Naren całkowicie zatopiony w doświadczeniu stracił przytomność.

Nawiązując później do tego zdarzenia, Śri Ramakryszna powiedział, że gdy wprowadził Narena w stan nieprzytomności, zadał mu wiele pytań dotyczących jego przeszłości, jego misji na świecie i długości jego obecnego życia. Odpowiedź tylko potwierdziła to, czego sam się domyślał na ten temat. Ramakryszna powiedział innym swoim uczniom, że Naren osiągnął doskonałość jeszcze przed narodzinami, że był adeptem medytacji i że w dniu, w którym Naren rozpozna swoją prawdziwą jaźń, aktem swojej woli i poprzez jogę wyrzeknie się swojego ciała. Często słyszano również jak mówił, że Naren jest jednym z Saptaryszich, czyli Siedmiu Mędrców, którzy przebywają w sferze Absolutu. Opowiadał uczniom wizję jaką miał, dotyczącą duchowego dziedzictwa ucznia.

Pewnego dnia będąc zatopionym w samadhi Ramakryszna odkrył, że jego umysł wzniósł się wyżej, ponad fizyczny wszechświat słońca, księżyca i gwiazd i dalej ku subtelnym rejonom idei. W miarę jak kontynuował swoją ascencję, formy bóstw i bogiń pozostawały za nim, aż przekroczył świetlistą barierę oddzielającą świat zjawiskowy od Absolutu, docierając w końcu do transcendentalnej rzeczywistości. Ramakryszna ujrzał wtedy siedmiu czcigodnych mędrców pogrążonych w medytacji. Oni, pomyślał, muszą przewyższać w swej mądrości i świętości nawet bogów i boginie i gdy tak podziwiał ich wyjątkową duchowość, dostrzegł część niezróżnicowanego Absolutu zagęszczającą się i przyjmującą formę Boskiego Dziecka. Delikatnie obejmując szyję jednego z mędrców swymi łagodnymi ramionami, Dziecko wyszeptało coś do jego ucha i jak za magicznym dotknięciem mędrzec wybudził się z medytacji. Wpatrzył swoje wpół przymknięte oczy w cudowne Dziecko, które powiedziało z ogromną radością: „Schodzę na ziemię. Czy chciałbyś do mnie dołączyć?” Z dobrotliwym spojrzeniem mędrzec wyraził zgodę i powrócił do głębokiej duchowej ekstazy. Ramakryszna był zachwycony obserwując, jak malutka część mędrca jakimś sposobem zeszła na ziemię, przyjmując formę światła, które uderzyło w dom w Kalkucie, w którym żyła rodzina Narendry, a gdy zobaczył Narendrę po raz pierwszy od razu rozpoznał w nim inkarnację mędrca. Przyznał także, że Boskim Dzieckiem, które spowodowało zejście mędrca, był on sam.

Spotkanie Narendry i Śri Ramakryszny było ważnym wydarzeniem w życiu obydwu. Burza szalała w duszy Narendry gdy przybył do Śri Ramakryszny, który wcześniej przechodził przez podobne przeżycia, ale był wtedy już pewnie zakotwiczony w pokoju, osiągniętym jako rezultat bliskiej komunii z Bóstwem i realizacją Brahmana jako niezmiennej esencji wszystkiego.

Prawdziwy wytwór indyjskiej ziemi i całkowicie znający duchowe tradycje Indii, Śri Ramakryszna był ignorantem w sposobach nowoczesnego myślenia. Jednak Narendra był symbolem nowoczesnego ducha. Dociekliwy, bystry i intelektualnie szczery, posiadał otwarty umysł i wymagał racjonalnego dowodu przed zaakceptowaniem wniosków jako słusznych. Jako lojalny członek Brahmo Samadź miał krytyczne nastawienie do czczenia obrazów i rytuałów hinduskiej religii. Nie czuł potrzeby posiadania guru, ludzkiego pośrednika pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Był nawet sceptycznie nastawiony do możliwości istnienia takiej osoby, która byłaby wolna od ludzkich ograniczeń i której aspirant powinien oddać się całkowicie i wielbić jako Boga. Wizje Ramakryszny dotyczące bogów i bogiń otwarcie wyśmiewał i nazywał je halucynacjami.

Przez pięć lat Narendra bacznie obserwował Mistrza nie pozwalając sobie nigdy na uleganie ślepej wierze, testując zawsze słowa i działania Śri Ramakryszny w tyglu rozsądku. Kosztowało go to wiele smutków i cierpienia zanim zaakceptował Śri Ramakrysznę jako guru i ideał duchowego życia. Ale kiedy akceptacja już nastała, była całkowita, ostateczna i nieodwracalna. Mistrz także był przepełniony radością, że znalazł ucznia, który wątpił i wiedział, że Naren jest wybranym do niesienia jego posłania światu.

Wewnętrzny proces, który stopniowo transformował Narendrę z poczwarki w pięknego motyla, na zawsze pozostanie, podobnie jak i głębokie duchowe misteria, niewiadomą dla zewnętrznego świata. Ludzie jednak zauważali wzrost bliskiego związku pomiędzy kochającym, cierpliwym i przebaczającym nauczycielem i jego władczym i upartym uczniem. Mistrz ani raz nie poprosił Narena, aby porzucił rozsądek. Spotykał wyzwania intelektu Narena ze swoim wyższym rozumieniem, osiągniętym przez znaną przez bezpośrednie znajomość esencji wszystkiego. Kiedy rozumowanie Narena zawodziło w rozwiązywaniu najwyższych tajemnic, nauczyciel dawał mu potrzebny wgląd. Tak, z nieskończoną cierpliwością, miłością i czujnością ujarzmiał buntowniczego ducha, wymagając całkowitego posłuszeństwa moralnym i duchowym dyscyplinom, bez których życie religijne nie może być zbudowane na solidnych fundamentach.

Sama obecność Narendranatha napełniała umysł Mistrza nieopisywalną radością i wprawiała go w ekstatyczne nastroje. Wiedział on już, poprzez różne wskazówki, o przyszłej wielkości ucznia, której manifestacja oczekiwała jedynie na odpowiedni czas. To, co inni uważali w Narenie za upartość lub arogancję, Śri Ramakryszna postrzegał jako przejaw męskości i niezależności zrodzonej z samokontroli i wrodzonej czystości. Nie znosił on najmniejszego krytycyzmu wobec Narena i często powtarzał: „Niech nikt go pochopnie nie ocenia. Ludzie nigdy go w pełni nie zrozumieją”.

Ramakryszna kochał Narendranatha ponieważ widział w nim ucieleśnienie Narajana, Boskiego Ducha, nie zbezczeszczonego przez plugawy oddech świata. Ale był krytykowany za to przywiązanie. Pewnego razu wichrzyciel o skrzywionym umyśle o imieniu Hazra, który mieszkał z Mistrzem w Dakszineśwarze, powiedział do niego: „Jeśli tak tęsknisz cały czas za Narenem i innymi młodzikami, kiedy będziesz myślał o Bogu?” Mistrz strapił się tą myślą. Ale pewnego dnia zostało mu objawione, że mimo iż Bóg żyje we wszystkich istotach, szczególnie przejawia się w czystej duszy takiej jak Naren. Uwolniony od swych zmartwień powiedział wtedy: „Och co za głupiec z tego Hazry! Ależ zachwiał moim umysłem! Ale czemu obwiniać biedaka? Skąd on mógł wiedzieć?”

Śri Ramakryszna był jasno zdeklarowany w pochwale Narendry. To często wprowadzało w zakłopotanie młodych uczniów, którzy krytykowali Mistrza za to, co on określał jako rodzaj oczarowania. Pewnego dnia Ramakryszna przejawiał wzniośle o Keśab Senie i świątobliwym Widźaj Goswami, dwóch wybitnych liderach Brahmo Samadź. Na koniec dodał: „Jeśli Keśab posiada jedną cnotę, która uczyniła go sławnym na cały świat, Naren jest obdarzony osiemnastoma takimi zaletami. Widziałem w Keśabie i w Widźaju boskie światło jaśniejące jak płomień świecy, ale w Narenie ono świeci z jasnością słońca”.

Narendra zamiast czuć się połechtanym przez te komplementy, stał się rozdrażniony i ostro wymówił Mistrzowi to, co uważał za jego lekkomyślność. „Nie mogę nic na to poradzić”, bronił się Mistrz. „Czy myślisz, że to są moje słowa? Boska Matka ukazała mi pewne rzeczy o tobie, które ja powtarzam. I nie objawiła przede mną nic więcej poza prawdą”.

Ale Narendra nie czuł się przekonany. Był pewien, że te tak zwane objawienia były czystymi iluzjami. Dokładnie wyjaśnił Śri Ramakrysznie, że z punktu widzenia nauki i filozofii Zachodu, człowiek bardzo często zostaje oszukany przez swój umysł i że szanse zwiedzenia były większe, jeśli dochodzi do tego osobiste przywiązanie. Powiedział do Mistrza: „Skoro mnie kochasz i chcesz abym stał się wielkim, te wyobrażenia naturalnie przychodzą do twojego umysłu”.

Mistrz był zmieszany. Modlił się do Boskiej Matki o światło i dostał odpowiedź: „Czemu przejmujesz się tym, co on mówi? W niedługim czasie zaakceptuje każde twoje słowo jako prawdę”.

Przy innej okazji, gdy Mistrz został w podobny sposób upomniany przez ucznia, został ponownie zapewniony przez Boską Matkę. Dlatego powiedział do Narena z uśmiechem: „Jesteś łobuzem. Nie będę cię więcej słuchał. Matka mówi, że kocham cię ponieważ widzę w tobie Pana. W dniu w którym nie będę Go mógł w tobie zobaczyć, nie będę nawet w stanie znieść twojego widoku”.

Ze względu na, że Narendra był pochłonięty studiami, nie mógł przyjeżdżać do Dakszineśwaru tak często, jak chciał Śri Ramakryszna. Ale Mistrz ciężko znosił jego przedłużającą się nieobecność. Jeśli jego uczeń nie pojawiał się przez określoną liczbę dni, wysyłał kogoś do Kalkuty aby go sprowadził. Czasami sam jeździł do Kalkuty. Jednego razu na przykład, Narendra pozostawał poza Dakszineśwarem przez wiele tygodni; nawet najgorliwsze zachody Mistrza by go przyciągnąć spełzały na niczym. Śri Ramakryszna wiedział, że jego uczeń śpiewał regularnie na spotkaniach modlitewnych Brahmo Samadź tak więc pewnego dnia wybrał się do świątyni Brahmo gdzie przebywał jego uczeń. Kiedy Mistrz wszedł do sali Narendra śpiewał w chórze, a gdy usłyszał głos Narendry, Śri Ramakryszna wpadł w głębokie uniesienie. Oczy zgromadzenia zwróciły się na niego i wkrótce zapanowało poruszenie. Narendra pospieszył ku niemu. Jeden z liderów Brahmo, aby zatrzymać podekscytowanie, zgasił światła. Młody uczeń uświadomiwszy sobie, że pojawienie się Mistrza było powodem zamieszania, ostro go skrytykował. Mistrz odpowiedział ze łzami w oczach, że po prostu nie był w stanie trzymać się z dala od Narendry.

Przy innej okazji, Śri Ramakryszna nie mogąc znieść nieobecności Narendry pojechał do Kalkuty aby odwiedzić ucznia w jego własnym domu. Usłyszał, że Narendra studiował na strychu, na drugim piętrze, do którego można się było dostać jedynie po stromych schodach. Jego siostrzeniec Ramlal, który prowadził go do Narena, pomógł mu się wspiąć na kilka schodków. Narendra pojawił się na szczycie schodów i gdy tylko go ujrzał, Śri Ramakryszna zawołał: „Naren, mój ukochany!” i wpadł w ekstazę. Ze sporą trudnością Naren i Ramlal pomogli mu dokończyć wspinaczkę po schodach, a kiedy dotarł do pokoju, Mistrz zatopił się w głębokim samadhi. Znajomy ze studiów, który był u Narena w tym czasie i nic nie wiedział o transach religijnych spytał Narena z oszołomieniem: „Kim jest ten człowiek?”

„Mniejsza z tym” – odpowiedział Naren – „Lepiej już idź do domu”.

Naren często powtarzał, że „Staruszek”, jak nazywał Ramakrysznę, przywiązał do siebie ucznia na zawsze przez swoją miłość. „Co światowi ludzie” – zauważał – „wiedzą o miłości? Oni robią z niej tylko show. Wyłącznie Mistrz kocha nas szczerze”. W zamian w Narenie zrodziła się głęboka miłość do Śri Ramakryszny, mimo że rzadko przejawiał ją w słowach. Znajdował przyjemność w krytykowaniu doświadczeń duchowych Mistrza jako dowodach braku samokontroli. Wyśmiewał się z czci jaką oddawał Kali.

„Po co tu przychodzisz” – spytał go raz Śri Ramakryszna – „jeśli nie akceptujesz Kali, mojej Matki?”

„A tam! Czy muszę Ją akceptować” – odpowiedział Naren – „tylko dlatego, że przychodzę się z tobą zobaczyć? Przychodzę do ciebie ponieważ cię kocham”.

„W porządku” – powiedział Mistrz – „za niedługo nie tylko zaakceptujesz moją błogosławioną Matkę, ale będziesz łkał za Jej imieniem”.

Odwracając się do innych uczniów powiedział: „Ten chłopak nie wierzy w formy Boga i mówi mi, że moje wizje są czystą imaginacją. Ale jest dobrym chłopcem o czystym umyśle. Nie akceptuje niczego bez jasnego dowodu. Dużo studiował i rozwinął wielką zdolność rozróżniania. Ma świetny osąd”.

www.grupa2wat.pun.pl www.lwyzsawanny.pun.pl www.speedwaymanagers2.pun.pl www.aveb.pun.pl www.pedagossum.pun.pl