Kapali - 2007-07-22 12:34:56

HIMAVANTI - ISKIERKA DUSZY!

Rishi [czyt. Ryszi] to w encyklopedycznym skrócie mędrzec; mistrz mądrości; święty i czysty Duch Boży; boska osoba oczyszczona z głupoty ignorancji, zabobonów, dogmatów, egotyzmu, fanatyzmu, ciemności, fundamentalizmu, ograniczeń rasowych, kastowych, narodowościowych, religijnych, teologicznych i z wszelkich innych postaci ciemnoty i niewiedzy; czysta boska osobowość; wcielona w ludzkie ciało, żywa duchowa i religijna filozofia miłości, harmonii i piękna; esencja wszystkich religii; czysta esencja bez łusek osobowości; odwieczna mądrość wszystkich wiar; czysta mądrość Boża; najstarsza ponad-wyznaniowa szkoła mistyki religijnej, korzeniami wywodząca się nawet z czasów przed Ryszi Dattatreya!
Satsang z Rishi Lalitamohan Babaji - pierwszym polskim Nauczycielem himalajskiej linii Himavanti, który od 1983 roku zajmuje się prowadzeniem nauk i praktyk Jogi i Tantry Zakonu Himavanti.

PYTANIE: Co oznacza nazwa HIMAWANTI? Skąd się wywodzi Zakon Himavanti?
Lalitamohan Babaji: Imię Himavanti to rodzaj żeński od imienia Himavant, Himavat lub Himavan które oznacza zarówno góry Himalaje jak i Ducha Gór oraz starożytnego mitycznego mędrca, który żył w górach Himalajach stając się protoplastą dla istniejących szkół duchowej wiedzy i mądrości. Himavanti to zarazem Dusza Himalajów jak i Bogini, małżonka Mistrza Himavanta, znana także pod swoim starym puranicznym imieniem Menaka, Pramatka Ludzkości i Stworzeń. Zakon Himavanti to Zakon Bogini, która jest z Lają utożsamiana, czyli z Boginią Layadevi, Param Śakti. Mistrz Himavan/t znany jest w ezoterycznej wiedzy lepiej jako Mahatma El-Morya/h (Moria), Hermes, Idris czy Henoch. Współcześnie pod nazwą Himawanti powstają na wschodzie, w Indii, Pakistanie, Nepalu, Tybecie, Bangladeszu czy Bhutanie ruchy ekologiczne na rzecz Bogini Matki Ziemi i naturalnego żywienia, promowania jogi, a także na rzecz ochrony unikatowej przyrody, fauny i flory obszaru Hindukuszu, Himalajów. Niewątpliwie są to ruchy inspirowane przez himalajskich mistrzów duchowych żyjących w najwyższych górach świata a realizowane często przez początkujących uczniów Drogi. Zakon Himavanti źródłowo wywodzi się od Bogini o tym samym imieniu znanej też jako Śri Devi, Śri Vidya, Menaka lub Mena Devi, która jest niebiańską Matką lepiej znanej Bogini Parvati (Uma, Kâlî, Śakti). Jest to jedna z bodaj kilku najstarszych ezoterycznych linii przekazu orientalnej gnozy, mistyki, jogi, tantry i ajurwedy, z czasów kiedy jeszcze Bogowie stąpali po tej Ziemi.

PYTANIE: Jesteś pierwszym publicznie uznanym w Polsce Ryszim i Przewodnikiem Duchowym. Jakie rodzi to następstwa, do czego zobowiązuje? Czy masz w związku z tym jakieś przesłanie?
Lalitamohan Babaji: Każde bycie w jakiejś roli czy funkcji rodzi jakieś następstwa czy zobowiązania. Ryszi akurat są zobowiązani do nieeksponowania swej roli i funkcji przed tymi, którzy nie rozumieją mistyki ani duchowości. Wyjaśnianie zobowiązań jakie człowiek ma przed Bogiem jest sensowne dopiero wówczas, gdy ci, którzy słuchają albo czytają sami są odpowiednio głęboko zaangażowani na Duchowej Drodze. Jeśli ktoś rozmyślał o odpowiedzialności szamana albo o roli kapłana prowadzącego wierne dusze ku poznaniu i doświadczeniu Boga, na pewno pojmie rolę Ryszi i jej następstwa w społeczeństwie. Rola duchowo-religijna w odróżnieniu od ziemskich obowiązków jest bardziej stała i jeśli o życie chodzi wieczna, wędruje za Ryszimi w ich dalsze życie po śmierci ciała. Ludzie ducha są jak zwierciadła na których skupia się los (karman) narodu i społeczeństwa, a to i owszem czuć w życiu jako następstwo zrodzone z roli, która jest niezbywalna z racji stanu bycia. Mogę tu przestrzec tych, którzy chcieliby szybko zostać wielkimi duchowymi nauczycielami i mistrzami, aby dobrze się zastanowili czy zdołają podźwignąć brzemię życia, które znacznie przekracza normy dla pojedynczych bytów ludzkich, a obejmuje losy narodu czy planety. Ryszi są pracownikami Boga, bardziej bezpośrednio i tym bardziej surowo zostaną rozliczeni z wypełniania swych roli, tak jawnych jak i sekretnych. Zarówno nagroda jak i nagana może być bardziej obfita. Przesłania Ryszi kierowali zawsze do konkretnych grup uczniów, zgodnie z ich nastawieniem czy zaawansowaniem, dlatego trzeba tu powiedzieć, że uczniowie i uczennice Drogi Ryszi otrzymują przesłania dla ich pożytku adresowane w ramach swoich kręgów spotkań, nauki i pracy. Zakon Ryszi to szkoła ezoteryczna mająca wiele stopni duchowego rozwoju, a także dużo ponad dziesięć tysięcy lat spisanej historii nowożytnej, tyle, że nie wszyscy na Zachodzie, w Europie chcą się uczyć języka Sanskrytu aby móc cokolwiek chociaż poczytać w oryginale na temat życia i nauki mistrzów Dalekiego Wschodu.

PYTANIE: Właśnie, spotyka się raczej opracowania o Ryszich, Mistrzach Mądrości niż traktaty nauk Ryszich. Czym to jest spowodowane? Czy Ryszi w jakiś sposób ukrywają swoje nauki i tajemnice?
Lalitamohan Babaji: Szkoła Ezoteryczna na pewno nie należy do tych, które zbytnio propagują swoje nauki. Nauczanie odnosi się do życia i postępowania w życiu, a kierowane jest do zainteresowanych duchowością, doskonaleniem siebie, modlitwą czy kontemplacją. Jeśli tylko garstka ludzi pragnie szczerze praktykować rozwój duszy, jeśli tylko nieliczni pragną wędrować Drogą Bożą, to nawet nie trzeba nic szczególnie ukrywać, gdyż tym, którzy się nie interesują, nauka Ryszich samoistnie będzie nieznaną tajemnicą. Hinduizm czy orientalizm to nie jest to samo co Ryszi Marga/h, gdyż orientalizm jest zachodnim sposobem myślenia o czymś z zewnątrz w charakterze opracowania tematu dla potrzeb czysto akademickich. Hinduizm czy wedyzm to raczej sposób postrzegania duchowej kultury i tradycji panindyjskiego obszaru, a nie rzeczywista Sanatana Dharma która jest tam od zawsze praktykowana. Ta sama prawedyjska Sanatana Dharma była na ziemiach obecnie polskich w czasach przedchrześcijańskich kultywowana powszechnie jako ezoteryczna religia słowiaństwa o czym zawsze należy pamiętać. Ryszi Marga/h to żywa nauka i praktyka duchowej Drogi Bożej, realizowanie się poprzez modlitwę, medytację czy metafizykę. Jest to praktyczna filozofia i postawa w życiu, a nie akademicka teoria do wyuczenia i zdania egzaminu z wiedzy o czymś tam. Drogi Ryszich nie poznaje się z zewnątrz ale kultywuje od wewnątrz, co generalnie dotyczy każdej praktycznej mistyki i duchowości religijnej. Praca i postawa w życiu jest głównym egzaminem zdawanym przed Bogiem i Nauczycielami czy Przewodnikami duchowymi Zakonu Ryszi. Jeśli ktoś chce poznać Drogę Ryszich musi po prostu przyłączyć się do Ryszich i wspólnie praktykować wędrowanie Drogą w sposób stały i wytrwały. Mistyka, duchowość, ezoteryka jest dziedziną zamkniętą przed tymi, którzy nie wchodzą przez Bramę za którą jest Boskie Światło. Ludzie z zewnątrz są tymi, którzy nawet jak słuchają to i tak nie rozumieją, gdyż rozumienie otwiera się przez praktykę i służbę linii przekazu, służbę Bogu i Mistrzom Drogi. Kto nie podjął Seva/h (bezegoistyczna służba duchowa), na pewno nie jest duchowym uczniem Ryszi. Samo czytanie nauk i fascynowanie się ideami duchowymi nie jest nawet oznaką wejścia w potok Ścieżki, a jedynie przebłyskiem poszukiwań.

PYTANIE: Czy osoby, które miały mistyczne sny lub wizje Mahavatara Babaji są w ten sposób inicjowane przez tego mistrza? Czy może Mahavatar Babaji, ten co założył Krija Jogę chce odnowić tę linię przekazu?
Lalitamohan Babaji: Nie widzę aby linia Krija zaginęła, tym samym nie ma potrzeby nadzwyczajnej interwencji takiego mistrza dla jej odnawiania. Z tego co wiadomo, Krija Joga linii Giri ma się całkiem dobrze i wykształciła wielu dobrych nauczycieli i mistrzów duchowych. Temat snów i wizji w medytacji jest obszerny i warto się nim zająć by zrozumieć, czemu wizje i sny mistyczne służą i jak właściwie je rozumieć, bo widzę, że wiele osób wyciąga jakieś chore wnioski ze snów i wizji. Osoby, które się uczyły od Mahavatara Babaji w czasie, gdy jawnie żył i działał na Ziemi w ludzkim ciele, odradzają się po wiekach przez wiele wcieleń, a im mniej się nauczyły tym więcej jest tych inkarnacji. Odradzają się zatem wszyscy kiepscy i niedouczeni uczniowie z przed 1800 nawet lat i czasem przypomina im się dawno otrzymana od Mahavatara Babaji inicjacja brahmańska w Krija Jogę. Nie ma w tym nic niezwykłego, bo każda osoba w przyszłym wcieleniu przypomni sobie otrzymaną od swego dawnego Guru/h Inicjację (Dikszan) czy to w formie wizji czy to w formie snów. To przypomnienie, że się miało inicjację już kiedyś jest pewnego rodzaju reprymendą dla niesfornego ucznia, żeby poszukał odpowiednią linię duchowego przekazu czy też aśramę i przypomniał sobie praktykę oraz podjął dalszą naukę u żyjącego gdzieś mistrza tej linii. Wielu z tych, co im się inicjacja śni czy przychodzi w medytacjach to zagubieni i pobłądzeni trochę uczniowie danego mistrza, którym taka istota jak Krija Babaji przypomina o konieczności podjęcia dalszej duchowej praktyki czy o naprawieniu błędów takich jak porzucenie praktyki. Jest to znak dla tego kto śni czy ma wizję, żeby się zreflektować i pokornie za dalszą praktykę oraz naukę porządnie się zabrać a nie tam chwalić się głupio takimi metafizycznymi doznaniami albo robić z siebie pomyleńca i uważać się za rzekomego awatara Babaji'ego. Jeśli ktoś miał takie sny, że Krija Babaji daje mu inicjację albo jakąś tajemną praktykę, to niech szybko idzie do nauczycieli linii przekazu Giri dla praktykowania Krija Jogi, bo takie znaki często przychodzą jak to się mówi „za pięć dwunasta”, czyli tuż przed jakąś życiową katastrofą, jako nadprzyrodzone, cudowne napomnienie i ostrzeżenie, aby życie człowieka skierować na właściwe tory! Jeśli ktoś podjął od Guru/h czy jego Aćarji inicjację w Ścieżkę Powrotu do Boga, to tegoż Guru/h spotka tak w chwili śmierci celem rozliczenia z wykonanej pod kierunkiem tegoż Guru/h pracy jak i ujrzy tegoż Guru/h w kolejnym wcieleniu jako napomnienie i naprowadzenie, żeby dalej Drogą wędrował.

PYTANIE: Dlaczego duchowe nauki należy zachować w tajemnicy? Dlaczego każdy boski Guru wymaga posłuszeństwa i oddania dla Ścieżki i Hierarchii? Czy duchowe oddanie jest jakimś testem od Boga?
Lalitamohan Babaji: Dusze wędrujące ścieżką mają wiele lekcji do wypełnienia, muszą rozwinąć wiele cech i zdolności, aby nadawać się do Królestwa Niebios, do Oświeconej Krainy. Zdolność utrzymywania sekretów jest jedną z takich lekcji, którą uczniowie muszą opanować, aby strzec wielkich skarbów mądrości przed siłami ciemności i mroku, przed siłami zła. Istnieją nauki jawnie rozpowszechniane w postaci pisanej nawet, jako święte pisma religijne, duchowe i mistyczne, które dostępne są w bibliotekach. Jest to ta część nauki, która nie musi być utrzymywana w tajemnicy, ale istnieje też wiedza, która przekazywana jest bardzo poufnie wybranym uczniom i musi być bezwzględnie zachowana w sekrecie, nie może być ujawniana osobom nie mającym odpowiedniego przygotowania duchowego. Wiedza sekretna w tradycjach Wschodu zwie się Gupta Jńanam (Dźńanam), dosłownie Tajemną Wiedzą i opiera się na ustnych pouczeniach, na ustnych instrukcjach dawanych uczniom przez ich Mistrza, jako Upadeśa, ustne objawienia boskiej prawdy. Inną lekcją do opanowania jest zdolność do poświęcenia i oddania w boskiej sprawie, zdolność wytrwałego, stałego stania po stronie sił Światłości, zdolność reprezentowania Boga. Lekcja ta w terminach Jogi zwie się Iśvarapranidhana, stanowi Najwyższe Przykazanie Moralne dla ludzkości, które zamyka jogiczny tak zwany dekalog zasad Yama i Niyama/h. Tak czy owak, jak nie w tym wcieleniu to w następnym człowiek musi opanować stosowanie się do tej Niyama/h, inaczej nie osiągnie żadnego dalszego postępu na Drodze, a Iśvara to po prostu Api Guru/h, Starszy Mistrz Ludzkości. Osoby zdolne do oddania i poświęcenia dla Boga i Guru/h stanowią wyższą klasę na duchowej Drodze niźli osoby, które nie są w stanie przestrzegać tej reguły duchowej dyscypliny. Zachęta do dyscypliny posłuszeństwa, duchowego p/oddania, poświęcenia się w służbie żyjącemu na Ziemi Mistrzowi Drogi pomaga w selekcjonowaniu kandydatów do głębszej nauki.

PYTANIE: W jakim kraju i w której epoce powstał Zakon Ryszi? Jakie są związki Zakon Ryszi z hinduizmem, dżajną, buddyzmem i innymi religiami?
Lalitamohan Babaji: Pierwsi Ryszi pojawiają się w czasach po przyjściu Mistrza i Proroka Yogeśvara, jako spontaniczna próba szukania przez wiernych nowej religii objawionej kontaktu z Bogiem i poznania go. W następnych stuleciach głównym ośrodkiem wedyjskiego Zakonu Ryszi stały się okolice góry Kailaśa i jeziora Manasarovara. Z czasem w obrębie Zakonu Ryszi wykształciło się dwanaście podobnych dróg (margas) inicjacji mistycznej, gdyż Mistrz-Bóg Yogeśvara Deva Babaji posiadał Dwunastu głównych uczniów, z tego czterech uznanych za najważniejszych. Charakterystycznym jest, że każda linia nauczania Ryszi wywodzi się w sukcesji wprost od Mistrza Śiva Yogeśvara, uważanego za pierwszego mistyka Zakonu Ryszi, chociaż przekazuje on także tradycje starsze po swoich niebiańskich przodkach. Linia Himavanti wyłoniła się już w IX tysiącleciu przed erą chrześcijańską i jest bodaj najstarszą z istniejących linii przekazu Ryszich. Kto zwiedzał piękne prahinduistyczne świątynie w Lalitpur w Nepalu, tego na pewno urok Bogini i całej duchowości Himavantu pochłonie bez reszty. Jedna z pierwszych siedzib mistrzów śiwaizmu kaszmirskiego linii Himavanti powstała w początkach VIII tysiąclecia p. e. ch. w okolicach dzisiejszej miejscowości Leh w Kaszmirze. Śrinagar to starożytne święte miejsce w samym sercu Kaszmiru, jedno z głównych centrów śiwaickich szkół ezoterycznych. W Indiach szczególne znaczenie zdobyła Natha Sampradaya, na którą oddziaływali również z wzajemnością perscy fakirowie. Natha Sampradaya pochodzi od małżonki Yogeśvara Śiva, Bogini Uma Parvati Kâlî, mistrzyni Hatha, Kriya i Kundalini Jogi. Na świecie jest wiele lokalnych filii Zakonu Ryszich, jedne są bardziej związane z hinduizmem inne mniej. Nie ma Zakonu Ryszi, który byłby całkiem niezwiązany z hinduizmem, z uwagi na rodzaj praktyk takich jak Sumiran czy Iśta-Mantry. Będąc w Zakonie Himavanti nie trzeba rezygnować ze swojej przynależności do religii nie-hinduistycznej, ale trzeba być otwartym na duchowe i mistyczne wartości wedyjskie. Twórcą takiego Zakonu był Ramakrishna, który przyniósł na Zachód filię, boczną gałąź linii Himavanti. Do jednej z gałęzi linii Himavanti należy również tak zwana Kriya Yoga, która wywodzi się z Parvata Tirtha albo z Giri Tirtha, czyli z 'Zakonu Góry i Chmury' jak poetycko zwie się Himavanti w literaturze indyjskiej. buddyzm czy dżajna w swej istocie to jak wiadomo są dawne nurty reformacji wedyjskiej i brahmańskiej, a zatem boczne odgałęzienia całej starej tradycji ezoterycznej gnozy i mistyki religijnej Wschodu.
Ryszi uczy jawnie zawsze gdy to jest możliwe, a tajnie, w sekrecie, zawsze wtedy, kiedy jest zmuszony okolicznościami. Ryszi często przyznają, że od dziecka każdego dnia wypełniają tradycyjne praktyki wedyjskie trzy razy dziennie, chociaż na Zachodzie uczą tego głębiej tylko grupkę nielicznych uczniów, kładąc nacisk na podstawowe medytacje i praktyki, którymi środowiska ezoteryczne Zachodu są bardziej zainteresowane. Wiele osób odwraca się od Zakonu Ryszi, jak doświadczyli tego Vivekananda czy Yogananda, kiedy na kolejnych stopniach inicjacji byli głębiej wprowadzani w misterium modlitwy jakie jest generalnie bez problemów nauczane na Wschodzie, w Indii, Nepalu czy Tybecie, a szerzej znane jako Sumiran. Członkowie wszelkiej bocznej odnogi linii Himavanti i nie tylko po dziś dzień mają problemy z akceptacją modlitw praktykowanych przez wszystkich Ryszich w historii, chociaż są nauczani o tym bardzo dużo począwszy od pierwszej duchowej Inicjacji tak w Ameryce jak i w Europie. Opowiadanie, że Avatara, Ryszi czy Guru/h nie ma nic wspólnego z tradycją hindu przy jednoczesnym praktykowaniem nieustannej Sadhany czy Sumiranu zakrawa albo na hipokryzję, albo na patologiczną nieświadomość. Znany rozłam w linii Krija Joga powstał na punkcie niezdolności do akceptacji praktyk związanych z Boginią Kâlî w czasie zaawansowanych Krija przez duchowo niedorozwinięte osoby, które uzurpowały sobie prawo do bycia liderami. Yogananda dla osób zaawansowanych nauczał bardzo dużo praktyk, modlitw i kontemplacji związanych z Boginią Kâlî, a przecież i sam ryt inicjacyjny jest tantrycznym przyjęciem w Świadomość Bogini Kâlî. W szczególności prawdziwe Avatary nawiązują zawsze do religii Bogini Matki jaką jest tradycja wedyjska, a nie opierają się na tych religiach, które są wtórne lub pochodne, bo ciągle na Ziemi istnieje Prareligia całej ludzkości. Avatara łączy i jednoczy wszystkie istniejące religie w uniwersalny sposób pokazując ich czystsze oblicze nieskażone wypaczeniami i pokazuje ich źródło jakim jest wedyjska kultura religijna Sanskrytu, a przy tym hinduizm.

PYTANIE: Kim jest Twój Guru? Skąd pochodzą twoi Swami – mistrzowie mądrości?
Lalitamohan Babaji: Pierwszym moim realnym Nauczycielem był mój własny ojciec, znawca wierzeń i duchowości starodawnych Słowian, wśród których mocnym był kult misteryjny Bogini Siwa (Śiva), żeńskiej formy Absolutu jaki popularny jest dzisiaj na Wschodzie. Mój Ojciec otrzymał też przekaz Krija Jogi od Mistrza Yogananda, jeszcze za jego życia, stąd był dobrze zorientowany w duchowej praktyce. Można powiedzieć, że sporo otrzymałem w genach po ojcu, zresztą matka też była fanką wszelkiej wiedzy o charakterze okultnym i ezoterycznym, acz nie angażowała się tak bardzo w stronę praktyczną, chociaż była dobrze znaną zielarką. Duchowość wschodu posiada dwa nurty mistyczno-hermetyczne, pierwszy bardzo ezoteryczny, śaiva kaszmirska zaleca aby imiona i wizerunki mistrzów i nauczycieli duchowych zachowywać w sekrecie i nie wyjawiać osobom, które mogłyby imię Guru/h lżyć lub profanować, dlatego imiona głównych nauczycieli ukrywane są przed osobami nie należącymi w pełni do linii przekazu czy Aśramu. Zakazane jest wymawianie imienia oraz pokazywania wizerunku Guru/h przy osobach które nie praktykują duchowo, albo nie są ugruntowane w przynależności do ezoterycznej duchowej szkoły. Podobnie działa ezoteryczna linia Świętej Wiedzy Bogini, znana jako Śri Vidya, której mistrzowie mogą być dobrze znanymi publicznie osobami, ale tylko Inicjowani wiedzą, że taka osoba jest jednocześnie mistrzem duchowym i nie rozmawia się o tym poza gronem wtajemniczonych uczniów i uczennic duchowych. Druga tradycja, śaiva południowa, tamilska kładzie często nacisk taki jak religie bhaktystyczne, ażeby imię Guru/h wyznawać publicznie i czcić, wręcz nawracając ludzi do mistrza u którego się uczymy. Obie postawy są dość skrajne względem siebie i co więcej dość rygorystycznie przestrzegane przez swoich zwolenników. Jako jogin tantryczny wykształcony przez Mistrza śiwaickiej szkoły północnej przestrzegam zasad na jakich zostałem w sukcesję linii przekazu Himavanti wprowadzony, zatem wszelkie istotne informacje o żyjących Mistrzach naszej linii przekazu nie są przeznaczone dla publicznej informacji, a jedynie dla osób o odpowiednim zaangażowaniu i wtajemniczeniu.
Generalnie nie propagujemy kultu Guru/h na poziomie wejściowym. Bhakti jest dla osób szczerze zaangażowanych i mocno praktykujących, które są wielce oddane duchowej linii przekazu i praktyce w dostępnych publicznie grupach czy kręgach początkowych. Początkujących zachęca się aby przyszli do Boga, Sanatana Dharmy i Oświeconych Mistrzów Duchowych. O Guru/h wspomina się używając ogólnych imion tytularnych takich jak Swami Baba, Śyam Baba, Baba-Ji czy Mahaguru/h lub Paramaguru/h. Dużo więcej można usłyszeć o ezoterycznych mistrzach starożytnych linii przekazu jogi i tantry takich jak Himavan/t i Menaka, Yogeśvara, Paraśurama, Dattatreya, Patańjali czy Kriya Babaji. Zasady te mają na celu chronienie boskich Guru/h-Avatara przed atakami światowych sił zła i ciemności, które organizują represje, więzienia i mordy dla bardziej znanych duchowych nauczycieli Światłości. Oczywiście nie ma przeszkód, aby odwiedzić wielu różnych Nauczycieli i Mistrzów z okazji rozmaitych uroczystości i spotkań poświęconych duchowości. Bywałem na spotkaniach publicznych i ezoterycznych u wielu nauczycieli duchowych i mistrzów, chociaż serce i dusza wie, że przynależy do linii Himavanti, która strzeże tajemnych skarbów duchowości z Himalajów. Ćwiczę sztuki walki, jogę, tantrę, interesuje mnie duchowość shinto, reiki, sufizm, gnoza, huna, teozofia, kabała, psychosynteza, astrologia i trzeba pamiętać, że nie ma żadnych ograniczeń w zdobywaniu dobrej i pożytecznej wiedzy duchowej z dobrych i prawych źródeł.

PYTANIE: Jak to się stało, że trafiłaś na tę właśnie duchową ścieżkę? Co Cię przyciągnęło do nauk i praktyk Zakonu Ryszich z Himalajów?
Lalitamohan Babaji: Od wczesnego dzieciństwa ciągnęło mnie do duchowości. Zawsze byłem osobą ciekawą świata i kosmosu, poszukującą, od chyba 3-4 roku życia, jak sięgam pamięcią wspomnień. Do pełnoletności rozwijałem świadomość siebie, nie zwracałem uwagi na świat materialny. Ciągle czytałem mitologiczne i ezoteryczne książki i nie interesowałem się tym co nieduchowe. Ciekawość spraw wewnętrznych i duchowych rozbudzili u mnie rodzice, szczególnie ojciec wtajemniczony w młodości w Krija Jogę przez mistrza Yogananda. Nie można mnie było kupić fałszywą przyjaźnią ani obłudnym podlizywaniem i na to nie dawałem się nabrać, uparcie szukając głębszej prawdy. Byłem bardzo asertywny wywierając wrażenie na otoczeniu, a szkolne towarzystwo bywało zadziwione moimi zainteresowaniami. Działo się to chyba dlatego że siły duchowe gromadziłem mieszkając w leśniczówce z rodzicami, co przypominało raczej życie w leśnej pustelni. Często byłem na koloniach czy obozach, gdzie znajdowałem pokrewne w potrzebach wewnętrznych i myśleniu dusze. I pewnego dnia, na początku liceum mój kolega zachęcił mnie do ćwiczenia sztuk walki oraz medytacji zen. I od tego momentu coś zaczęło się dziać w kierunku poszukiwania Ścieżki, Mistrzów i Przewodników. Pięć lat później pojawił się w moim życiu Zakon Ryszi z Indii i Laya Yoga/h, czyli tak zwana Joga Ćakramów i Kundalini, do której nawiązuje cała europejska ezoteryka, teozofia i nauki różokrzyża. Zresztą teozofia to nic innego jak wykłady z Radża Jogi dawane początkującym uczniom duchowym Zakonu Ryszi na Wschodzie, tyle że o wielu kwestiach się osoby z Zachodu nie douczyły do końca, ale też wiele ważnych nauk pominięto lub pomylono z błędami teologi chrześcijańskich w amerykańskim, płytkim wydaniu. I tak się zaczęła moja himalajska pasja, która trwa do dziś. W istocie kursy wiedzy i praktyk z Ćakramami (Czakroterapia) czyli Kundalini Joga jest małym fragmentem z całego bogactwa starożytnej Ścieżki Laja praktykowanej przez mistrzów w Himalajach. W zasadzie każdy kto przychodzi do ezoterycznej szkoły Himavanti musi w jakiś sposób mieć dobry karman zasługi, aby boskie siły duchowe skierowały taką osobę do wtajemniczającej linii przekazu. To wyjątkowo dobre odrodziny, jeśli trafia się na duchową szkołę, dzięki której podejmuje się Ścieżkę Inicjacji wiodącą ku Ostatecznemu Oświeceniu i Wyzwoleniu z Kołowrotu Odrodzin i Śmierci.

PYTANIE: Czy można rozumieć, że w himalajskim Orędziu Ryszi, mistrzów Dalekiego Wschodu, ważniejsza jest praktyka, a nie teoretyczne spekulacje. Na czym polega nauka i praktyka Zakonu Ryszi?
Lalitamohan Babaji: Każdy, kto chce podążać drogą Mądrości Bożej otrzymuje Dikszan, Inicjację i indywidualne praktyki od Mistrza Przewodnika, który przyjmie go na ucznia. Praktyki to przede wszystkim intonowanie Świętych Imion Boga, Iśta-Mantr, objawionych Świętym i Prorokom przez Archaniołów, ale znanych też wcześniej na całym Wschodzie. Przez indyjskich joginów Iśta-Mantra nazywana jest mantrą Imienia Boga. Mamy 1008 podstawowych Iśta-Mantr, które pochodzą z Śivapurana. I dalej te 1008 Iśta-Mantr nazywanych jest "Tysiącem najpiękniejszych Imion Boga, Śiva Mahadeva". Iśta-Mantry Ryszich to odzwierciedlenie różnych aspektów Boga, które trzeba wszystkie w sobie rozwinąć dla pełni oświecenia. Praktyka jedynie z jedną Iśta-Mantrą daje przebłysk jednego promienia z całości jaką są Najpiękniejsze Imiona Brahman'a, Boga Śiva. Właściwości czy moce Boskich Imion to: prawda, mądrość, dobroć, odwaga, hojność, miłość, harmonia, współczucie, piękno, światło, twórczość, majestat, pokój, itd. Powtarzając je codziennie przez pewien czas i medytując nad nimi zaczynamy odczuwać i rozwijać w sobie te aspekty. Istnieje możliwość aby dostać od Mistrza-Nauczyciela Iśta-Mantry osobiste, a więc te które są dla nas na okres tego życia szczególnie potrzebne. Oprócz intonowania Iśta-Mantr naszą praktyką jest zawsze także praca z oddechem, z wizualizacjami niebiańskich form, kontemplacja i budowanie mandali umysłu.
Również trzeba wspomnieć o Inicjacji do Zakonu, a raczej Ścieżki, bez której praktyka nie ma większego sensu. Jeśli ktoś decyduje się rozwijać duchowo, podążać drogą duchową ku Bogu otrzymuje pierwszy stopień Inicjacji, Dikszan. Jest to jakby błogosławieństwo na drogę od całej linii przekazu Zakonu Himavanti, od wszystkich Ryszich - Mistrzów Oświecenia. Łańcuch sukcesji linii przekazu w potocznym języku Hindustani (Hindi, Urdu) nazywany jest SILSILA, a Sanskryt – język Bogów używa terminu SAMPRADAYA. Są to wszyscy spadkobiercy, którzy byli wcześniej i przekazywali błogosławieństwo prowadzenia Zakonu następnym osobom, które prowadziły Zakon Drogi, a także tym którzy inicjują. Uczeń Ryszi nazywany jest CZELA (Ćela) a nauczyciel GURU/H. Pielęgnowanie dobrej więzi z Nauczycielem – Przewodnikiem Drogi jest podstawą każdej duchowej praktyki, a bez sympatii do Guru/h czy Mahaguru/h (Wielkiego Mistrza) nikt nie rozwinie się duchowo, choć może kręcąc się w kółko mieć wrażenie, że robi jakieś postępy! Elementarne cechy na Drogę Duchową, to szczerość, wierność, uczciwość i umiłowanie Boga w linii przekazu. Jest tak dlatego, że Bogu upodobało się awansować duchowo, tylko tych, którzy szanują, czczą i respektują tych, którzy Światło Mądrości i Prawdy osiągnęli przed nimi. Początkujący muszą zrozumieć, że realizacja Boga nie jest sprawą osobistą, a wspólnotową, bo Mistrzowie Boży to Wspólnota! Tego samego uczyli swym przykładem także wszyscy gnostycy, zakładając misteryjne zbory boskiej wiedzy i mądrości gdyż jest to nauka uniwersalna i zawsze obowiązująca.

PYTANIE: Czy mantry - Iśta-Mantry, Imiona Boga stosowane przez Ryszi - są tylko w języku Sanskrytu?
Lalitamohan Babaji: Iśta-Mantry czyli Mantry Cech i Właściwości pochodzą z języka staro-wedyjskiego, a podstawowych Iśta-Mantr jest 1000. Iśta-Mantry to pojęcia wieloznaczne i wielowymiarowe, ale są też używane w swych pierwszych znaczeniach w potocznym języku Hindi, czy Urdu. Ryszi Indii posługują się zwykle językiem Hindustani, Hindi i Urdu. Słowa Mantry pozostają jednak niezmienione jeśli są używane w celach duchowej praktyki. Słowa Mantramy to nie tylko pojęcia filozoficzne czy metafizyczne, to dużo bardziej niż pojęcia są też układy dźwięków do intonowania w odpowiedni sposób. Poważny błąd robią ci, którzy chcą Mantramy przetłumaczyć i treść ich znaczenia powtarzają w innych językach, gdyż ginie wtedy wibracja, która jest tutaj najważniejsza. Jak już zostało wcześniej powiedziane, Iśta-Mantry odzwierciedlają aspekty boskości, i chodzi tu o wzbudzenie konkretnej właściwości anielskiej, duchowej w naszym wnętrzu. Metodą pracy jest odpowiedni rezonans wibracyjny, właściwy sposób intonowania, począwszy od dobrej, poprawnej wymowy Słowa Mocy. Istotą Mantramu jest zatem Śabdha - Dźwięk, Wibracja, a nie znaczenie pojęcia, które jest tylko uzupełnieniem do praktyki, dodatkiem dla pracy umysłu. Można powiedzieć, że Iśta-Mantra jest jak lekarstwo na różne dolegliwości a przewodnik jest jak lekarz, który przepisuje właściwy lek - Iśta-Mantrę na bolączki duszy i serca. Mantram to w swej istocie prawdziwe, pełne mocy Słowo Boże. Z definicji mantramy są słowami i frazami objawionymi ludziom przez anioły, przez niebian, devas i rezonują nam wibracjami, które mają głęboki sens i znaczenie ale też są dźwiękiem pozwalającym wzywać określone moce czy inaczej mają też znaczenie na poziomie samej wibracji głoski, a nie tylko słowa jako pojęcia leksykalnego w zrozumiałej mowie. Mantrą nie jest za to dowolnie modulowany niezrozumiały bełkot za którym brak jest encyklopedycznego znaczenia, a taki pojawia się nawiedzonym w ich transach.

PYTANIE: Czy do tego, żeby brać udział w praktykach Ryszich, trzeba się uczyć języków orientalnych - Sanskrytu, Hindi, Kaszmiri lub Nepali?
Lalitamohan Babaji: Nie jest konieczna znajomość języków orientalnych, ale dla przyswojenia tekstów oryginalnych bywa wskazana i polecana. Należy dobrze wymawiać Iśta-Mantrę, dbając o prawidłowy akcent i wymowę głosek, co w zachodnich szkółkach jogo-podobnych bywa mocno kaleczone. To w jaki sposób wibrujemy daną Iśta-Mantrę zależy czasem od tematu kontemplacji i dodatkowych intencjonalnych modlitw. Możemy Iśta-Mantry także śpiewać, możemy mówić mentalnie. To Nauczyciel prowadzący daje nam "instrukcje używania" Iśta-Mantry. Jednak jeśli ktoś zna Sanskryt, to zawsze ta wibracja Iśta-Mantry brzmi znacznie lepiej i nie ma takiej możliwości pomyłki, która w sensie afirmacji może być nie tyle śmieszna co tragiczna w skutkach. Wielu ludzi z tak zwanych „zachodnich szkół jogi czy tantry” z powodu błędów w wymowie rozwija nie te cechy co potrzeba, bo zmieniając brzmienie słów koduje w sobie zupełnie inne pojęcie, produkując pomylenie umysłu. Czasem przekręcenie słowa daje coś śmiesznego albo brzydkiego, lub nawet jakąś wadę lub potoczne przekleństwo, a wiele razy spotkałem się z takimi własnymi przekręceniami Iśta-Mantr. I takie tam rzeczy potem tacy 'Sofiści' u siebie rozwijają z pomocą kontemplacji na tych swoich nawiedzonych przekrętach. To tak jakby zamiast słowa 'Bóg' kontemplować 'Bug' albo 'Buk', a zamiast słowa 'Cześć' słowo 'Sześć', ale bywa znacznie gorzej.

PYTANIE: Praktyka Ryszich często kojarzy się ludziom w Europie z pieśniami i tańcami albo z siedzeniem przy ogniu. Możesz opowiedzieć coś więcej o tych praktykach?
Lalitamohan Babaji: Tak, widok posągu tańczącego jogina-boga Śiva Mahadeva może dawać takie wrażenie, podobnie jak i oglądanie pokazów świątynnych tańców hinduistycznych. Indyjskie sztuki walki, Kalaripayat praktykowano jako zestawy ruchów i form tanecznych w rytm muzyki, a zwyczaj ten został nawet przeniesiony do Chin i chińskiego Kung-Fu. Jogę Ryszi można praktykować poprzez Taniec i Śpiew, czyli poprzez Qawwali, a przecież Sannyasini (Poświęceni) bardzo dużo tańczą i śpiewają, szczególnie w Kaszmirze i Hindukuszu. Również i w całej Europie oprócz "siedzących" medytacji odbywają się spotkania, gdzie ludzie biorą udział w Tańcach Ryszi i przez ten czas wspólnie śpiewają i tańczą, co jest głęboką praktyką duchową, jeśli oczywiście reguły i zasady podstawowe dla Ścieżki Duchowej są zachowane. Nie wiele osób rozumie proces praktyki poprzez Qawwali, pomimo, że tańczą i śpiewają rozmaite formy wprowadzające w te metody. Muzyka i śpiewy Qawwali są używane także przez osoby praktykujące sufizm w Indii. Siedzenie przy ogniu i medytowanie z Ogniem, z Agni należy do kanonu podstaw praktyki, gdyż i cały ryt wedyjski opiera się na praktykach ogniowych i w każdej ceremonii religijnej hinduizmu jest bardzo dużo prac ogniowych. Ogień oczyszcza aurę i atmosferę miejsca, jeśli jest odpowiednio zapalony i są w nim spalane odpowiednie składniki. Ogień jest bodaj we wszystkich pismach świętych uważany za symbol Boga i boskości, symbol przemiany wewnętrznej i praktyczne narzędzie oczyszczenia. Prorok Zarathusztra siedział i praktykował przy ogniu, a nawet indyjscy i perscy sufi adoptowali zwyczaj wspólnej praktyki przy żywym ogniu. Ogień posiada moc uzdrawiającą i uwalniająca, a także uważany jest jako żywioł łączący ludzi z bóstwami nieba czyli z aniołami, stąd obfitość rozmaitych duchowych rytuałów ogniowych.

PYTANIE: Na czym polega opieka czy prowadzenie ze strony przewodnika duchowego czy mistrza? Z jakimi pytaniami można zwracać się do przewodnika, do Śri Guru/h?
Lalitamohan Babaji: Posiadanie Przewodnika jest niezwykle ważne, nie tylko w Jodze czy Tantrze ale w każdej autentycznej Ścieżce Duchowej. Im bardziej zaawansowany Uczeń, tym ściślejsza jest więź i współpraca z Przewodnikiem. Idea Przewodnika bywa wypaczana na Zachodzie, a na Wschodzie Uczeń otrzymawszy Dikszan staje się przybranym synem czy córką Mistrza, członkiem jego rodziny, co pokazuje rangę więzi i wspólnoty w Drodze! To Przewodnik daje nam nauki i praktyki oraz wskazuje Sevanam, Służbę - takie jakie są nam potrzebne. U początkujących najważniejsze są praktyki i ćwiczenia, zaś u zaawansowanych Uczniów najważniejsza jest Służba, Seva, o której pięknie uczyli Swami Sainatha, Vivekananda, Yogananda czy Anandamurti choć nie zostali zrozumiani na Zachodzie. Osoba, która posiada tytuł Przewodnika (Acharya, Guru/h, Mahaguru/h) ma tę wrażliwość i wiedzę w sercu, iż umie odczuć nasze potrzeby, problemy i cienie duszy, a także demoniczne zagrożenia od złych asurów i rakszasów. Siadając twarzą w twarz i sercem w serce z przewodnikiem nie mamy możliwości "udawać" kogoś innego. Tu nie ma miejsca na jakieś iluzje, obsesje czy nawiedzenia na swój temat. Gdy siadamy ze swoim przewodnikiem do konsultacji pracy duchowej zaczynamy dłuższą chwilą medytacji i skupienia, wtedy to Przewodnik zaczyna odczuwać nasz stan duszy i serca. I po chwili zaczyna się rozmowa i "stawianie diagnozy", czy raczej bardzo fachowe doradztwo duchowe. Ze swoim Przewodnikiem można rozmawiać o wszystkim, nie ma tabu, chociaż Satsangi zwykle są grupowe dla wtajemniczonych kręgów. Nawet najwięksi Mistrzowie tacy jak Sai Baba korzystają z superwizji i doradztwa innych Mistrzów „po fachu”, co oznacza, że nie ma żadnych własnych ścieżek ani szkółek w duchowości. Mistrz Hierofant opiekuje się uczniami przez wiele wcieleń i uczniowie powinni być tego świadomi, że przychodzenie do Mistrza nie jest na trochę. Przychodzi się na nauke, praktykę i duchową służbę, zawsze przychodzi się na stałe, a każda nie stała intencja w sercu jest w swej istocie nieczystością i skalaniem duszy.

PYTANIE: Kto zostaje przewodnikiem dla innych? Jaki rodzaj treningu trzeba przejść, żeby zostać przewodnikiem duchowym dla ludzi? Czy ktoś z Polaków został już przewodnikiem?
Lalitamohan Babaji: Żeby stać się Przewodnikiem, trzeba przejść serie szkoleń i odosobnień nie tylko w ramach specjalnych spotkań, ale także przebyć tę drogę w swoim wnętrzu. Trzeba być gotowym do przewodnictwa, trzeba mieć otwarte serce, żeby mieć wgląd w drugie serce. Ten rozumny i rozumiejący, oświecony wgląd, Pratyaya, jest najważniejszy. Można także to nazwać głęboką intuicją konsultowaną realnie z bardziej doświadczonymi Mistrzami. I to pozwala na osiągnięcie możliwości postrzegania i odczuwania drugiej osoby. To czy staniemy się przewodnikami, zależy od nas samych, czy mamy dość odwagi by pokonać trudności i przeszkody jakie mrok stawia Światłości. Pomocne są tu specjalne treningi duchowe, na których nauczane jest jak stać się Przewodnikiem i długa wierna Służba własnemu Guru/h. W Polsce jest kilka osób, które są już Przewodnikami i prowadzą uczniów linii przekazu Himavanti. Przewodnik nie ma „swoich” uczniów, a jedynie prowadzi uczniów Sampradaya – linii przekazu. Trzeba wiele pokory i gruntownego wyzbycia się chwastów egoizmu, nie można wyrzekać się swoich Mistrzów ani Przewodników, jak czyni kilkoro polskich przykładowo osób pomylonych uważających się za Sâdhu/h czy Ryszi, a w istocie nie nadających się nawet na uczniów z powodu niezdolności do duchowego oddania się na służbę Guru/h i Sampradaya. Praca Ryszich nie jest dla zadowalania własnego ego, ale dla wyższego dobra, wymaga wysiłku i poświęcenia się dla wspólnego dobra innych, szczególnie dla dobra całej wspólnoty Uczniów i Uczennic Drogi Bożej. Taka jest realna nauka mistrzów Dalekiego Wschodu.

PYTANIE: Swami, wspomina się, że żeby zostać Sadhu czy Ryszim, nie trzeba porzucać swojej dotychczasowej religii ani przechodzić na hinduizm. Czy osoby niewierzące mogą pozostać nadal niewierzącymi, czyli pozostawać poza jakąkolwiek religią i praktykować Drogę?
Lalitamohan Babaji: W Himavanti Sampradaya, w linii sukcesji wywodzącej się od Bogini Himavanti wspominanej w Śivapuranach nie trzeba porzucać swojej przynależności do innych wyznań czy kościołów. Można tu być i żydem, katolikiem, muzułmaninem i buddystą, ale trzeba mieć otwarty umysł i bez oporu akceptować otrzymywane nauki i praktyki oraz służbę duchową. Sadhaka to przykładowo w istocie osoba praktykująca wiarę w Boga i Jego Objawienie, a nie tylko nominalny z nazwy wyznawca hinduizmu czy buddyzmu, stąd bez problemu może praktykować jogę czy tantrę. Hinduizm to nazwa anglojęzyczna, a przecież ludzie w Indii, Bhutanie, Nepalu, Pakistanie czy Bangladeszu używają nazwy Sanatana Dharma, Odwieczna Religia, Wiekuiste Prawo dla kreślenia tego, co ludzie na zachodzie zwą hinduizmem. To wszystko zależy od naszej otwartości i tolerancji, od tęsknoty duszy za Bogiem, Brahman. Jeśli ktoś jest niewierzący, to także może być w Zakonie, tyle, że niewierzących z reguły poszukiwania Boga czy Drogi nie interesują. Zapewne z czasem obudzi się w niewierzącym jakiś aspekt tęsknoty za tym, od czego się odcinał, a co jest Boskością, gdyż tak działa praktyka Ryszich. Budzi się w nas ta iskierka naszej duszy, jaźni, to co być może było w nas ukryte, a co ma rozbłysnąć jaśniejącym płomieniem. Ażeby jednak stać się Ryszim, trzeba przejść przez wielkie prace dziewięciu stopni Inicjacji. Tych inicjacji wedle Królewskiej Ścieżki jest dla ludzi Dwanaście, ale Ryszi (Mędrzec, Rishi) to dziewiąty stopień. Inicjacji nie dostaje się na swoje życzenie, o tym decyduje Przewodnik, który czuje, czy adept jest gotowy, aby podjąć dłuższą i poważniejszą pracę duchową. Dochodząc do poszczególnych inicjacji stajemy się bardziej świadomi siebie i życia. Zaczynamy rozumieć pewne głęboko ukryte zależności. Kierujemy się intuicją i sercem, objawiają się wyższe sfery bytu i nie można się tym zjawiskom dawać uwodzić popadając w jakieś nawiedzenia czy życiową niezdatność i bezczynność. Ryszi bez problemu żyje w tym i w wyższym świecie pozostając jednocześnie mistykiem i racjonalistą! Bezczynność jest przez Ryszi postrzegana jako grzech czy ułomność.

PYTANIE: Jak jest z przynależnością do Ścieżki Ryszich i z praktyką zakonną w przypadku kobiet? Czy to, że jest się kobietą, nie stwarza jakichś przeszkód? Czy kobieta może być Przewodnikiem?
Lalitamohan Babaji: Reprezentuję Zakon, gdzie kobiety mają takie same prawa co mężczyźni, choć w Pakistanie czy Bangladeszu mogłoby to spotkać się z nietolerancją, bardziej z uwagi na lokalne zabobony i zwyczaje niźli na religię. Nauczycielami i Przewodnikami mogą być i kobiety i mężczyźni, choć wspomina się, że kobietom trudniej utrzymać się w roli Przewodniczki Duchowej dla ludzi. Bogini Parvati, bycie kobietą w niczym nie przeszkadzało i swobodnie dzierżyła Najwyższe Berło Wtajemniczenia linii Natha Sampradaya Hatha Joga/h. Uczniostwo jest wtedy, gdy uczymy się od Mistrzów Sampradaya przez całe nasze życie. Podążamy za mistrzem przewodnikiem aż do jego śmierci, bowiem nauczanie odbywa się systemem rodzinnym, gdzie Czela jest adoptowanym synem czy córką Mistrza, a jak wiadomo rodziców się przecież nie zmienia! Jest to pewien test Ojcostwa Boga, który jest rodzicem dla wszystkich ludzkich dusz, a i więcej bo dla dusz wszystkich stworzeń. Zmienianie Przewodników jak sezonową odzież, co miewa miejsce na Zachodzie, jest problemem wynikłym z niezrozumienia idei Mistrza i wiąże się z konsekwencjami w postaci bardzo złej karmy, jak to się mówi w Indii. Paraśurama, Shirdi Sai Baba czy Vivekananda pokazywali swoim życiem absolutną i dozgonną wierność Mistrzowi Przewodnikowi. Osoby, które są prawdziwymi Przewodnikami, z żadnych przyczyn życiowych nie zrezygnują ze ścieżki i takaż sama postawa powinna cechować dobrych Uczniów. Porzucanie Przewodnika, czy wypieranie się duchowego Przewodnika rodzi złe owoce, rodzaj mrocznej aury, która w tym życiu już uniemożliwi oświecenie czy przebudzenie boskości, chyba, że osoba zdoła naprawić swe złe relacje z Mistrzem Przewodnikiem, którego odrzuciła z powodu swego poplątania i ignorancji w temacie! Ludzie, którzy porzucili jakiegoś Guru/h czy Avatara, powinni czym prędzej udać się do tegoż Mistrza i błagać o przebaczenie oraz podjąć służbę dla zmazania swojego grzechu zdrady. Nawet porzucanie zwykłej i pełnej ciemnych zabobonów religii z nagła nie jest zwykle wskazane, gdyż powstała pustka może doprowadzić człowieka do załamania i kryzysu emocjonalnego. Najpierw trzeba związek ze zwykłą religią zdrowo i dogłębnie oczyścić i wysublimować oraz bardzo umocnić praktykę mistyczną i duchową wiedzę, a także duchowe oddanie do Boga. Ostre religijne nawrócenia na cokolwiek kończą się często ostrymi kryzysami i nawrotami do uprzedniej ciemnoty i zabobonu, a kobiety jako istoty z natury uczuciowe, kryzys ten nawet ostrzej dotyka i poraża lub przeraża, a odwrót od Drogi Mistyki choć z początku wydaje się dobroczynny ostatecznie jest zupełną katastrofą życia duchowego i regresem świadomości, upadkiem i śmiercią duszy.

PYTANIE: Jak się często słyszy, założyłeś w Polsce tak zwane Bractwo czy Zakon Himavanti, znany też jako Wielkie Białe Braterstwo Mistrzów Mądrości, czy możesz coś tym powiedzieć?
Lalitamohan Babaji: Tak, zaczęło się pewnej zimy, w styczniu roku 1983 w Stargardzie, na sekretnym ezoterycznym spotkaniu, skąd trafiłem prosto ze stażu jednej ze sztuk walki w Szczecinie. Interesował mnie Zakon Ryszi od wielu lat i poszedłem na spotkania ze Swami Baba Śyam Śivananda z Zakonu Himavanti w Darjeeling w Indii. Kilka miesięcy później, na jesień, we wrześniu zostałem już zaakceptowany jako Nauczyciel Duchowy Zakonu Himavanti dla Polski, jako że nauczyciele indyjscy, jak orzekli, szybko zorientowali się, że praktykuję od wielu wcieleń pod kierunkiem mistrzów ze Wschodu. Zgodziłem się zbudować organizację od podstaw w Polsce, chociaż ślady nauk mistrzów Zakonu Himavanti mamy w Polsce nawet z XIX wieku. Rozwijanie szkół ezoterycznych hierofantycznego typu to taka praca Ryszich i ich zaawansowanych uczniów, Sevana, czyli służba! Wszyscy, którzy dziś działają w linii przekazu Himavanti, w Jodze czy Tantrze, to w zasadzie inicjowani przez mnie lub wspólnie z innymi nauczycielami a także uczniowie, których przez wiele lat kształciłem i nadal prowadzę tak duchowo, jak i poprzez osobiste konsultacje czy nauki dawane w ustnym przekazie. Swami Śyam Śiv Baba powierzył mi od początku duchowe kierownictwo inicjowanych w metody jogi i tantry Zakonu Himavanti, a od 1986 roku sprawuję także funkcję duchowego przewodnika!
Praca budowania w tym kraju całkiem od podstaw hierofantycznego ruchu duchowego, Zakonu Ryszi, Braterstwa Duchowego nie jest łatwa, ale udało się rozwinąć głębsze aspekty i teraz wielu oddanych Czela bywa gośćmi w Aśramach linii Himavanti w Indii i Himalajach! W swej istocie mówienie o zakładaniu Zakonu Himavanti, który istnieje od tysiącleci, dawno założony na tej Ziemi przez Bogów (Aniołów) jest sporą przesadą, ale prawdą jest to, że gdzie są jakieś osoby godne, zdolne do Ścieżki Duchowej, tam pojawiają się Wysłannicy Drogi, aby przyjąć Uczniów Nowicjuszy i prowadzić ich nauczanie. W Polsce odrodziło się trochę dusz, które mają na tyle dobry i jasny karman, że mogą być do szkoły ezoterycznej Mistrzów Mądrości Duchowej Hierarchii przyjęte i o ile dadzą radę utrzymać się w nurcie potoku linii przekazu, z czasem zapewne osiągną poziom odpowiedni dla Oświecenia i Wyzwolenia z Kołowrotu Wcieleń. Zapewne jednak dużo więcej dla rozpowszechnienia ogólnych nauk Zakonu Himavanti uczynili wcześniej Śri Umadevi Wanda Dynowska czy Józef Aćarja Świtkowski którym głęboki pełen wdzięczności hołd tutaj składam, mając nadzieję, że Inicjowani będą sobie należycie cenić swe wtajemniczenia.

PYTANIE: Chodziły 'słuchy', że wymyśliłeś sobie linie Himavanti, że odszedłeś od Mistrza albo, że zostałeś opętany przez złego ducha. Jak to więc było z twojego punktu widzenia, oczywiście?
Lalitamohan Babaji: Plotki i ploteczki mają to do siebie, że produkowane są po to aby plotkarz mógł zabłysnąć w kwestiach towarzyskich w jakich nie ma wiedzy, choć jeśli chce może ją mieć. W plotkach nie ma zwykle ziarna prawdy, a plotkarki pseudo-duchowych imprez roznoszą kłamstwa i sieją fałsz, często nie mając pojęcia o czym mówią. Taka jest natura plotkowania i z tego punktu trzeba rozpatrywać większość medialnych acz plotkarskich doniesień. Plotkarz zresztą wysnuwa o innych opinie myśląc podług siebie i tego czym sam jest i do diagnozy stanu umysłu osób plotkujących treść ich plotek się przydaje. Mistrz Śyam Śivananda Babaji który mnie inicjował i autoryzował do pracy w linii Himavanti jest już bardzo stary i nie przyjmuje dużej ilości uczniów, a raczej zajmuje się indywidualnym kształceniem wybranych przez siebie adeptów. Pracy w duchowej Organizacji jest dużo, ale robotników nie zawsze dostateczna ilość. Ryszi z natury swej zawsze jest Przewodnikiem Duchowym dla wszystkich, których inicjował i dla wszystkich nowicjuszy, stąd pracy i tak mi nie brakuje, a jest jej nawet coraz więcej, a nie coraz mniej. Praca Przewodnika Duchowego jest mniej widoczna, nie rzuca się w oczy tak jak praca różnych komercyjnych organizatorów zajęć dla liderów ajurwedy, jogi czy tantry z zagranicy, stąd może dla niektórych taki pozór mojego rzekomego stworzenia własnej ścieżki, gdyż po prostu poświęciłem się pracy dla inicjowanych Czela Zakonu Himavanti. Na temat Gautama Budha i Jezusa Chrystusa też wymyślano plotki jakoby byli opętani przez złe duchy, a to taka zemsta złych duchów, które się obawiają wypędzenia ze swojego zombi na tych, co wiele czasu poświęcają na czynne praktykowanie egzorcyzmowania, nic więcej.
Jak wiadomo na Wschodzie, Mistrzowie Ryszi nauczają na zasadach zgromadzenia rodzinnego, a uczeń inicjowany jest bardziej członkiem Rodziny Himavanti niźli członkiem jakiejś organizacji osobo-prawnej. Ryszi czasem nawet pozorowali swoją śmierć lub odejście, aby przetestować uczniów i zbadać jak będą w takich okolicznościach dalej postępować. Ci, którzy rozpowszechniają śmieszne wieści jakobym odszedł od jakiegoś Guru/h i ścieżkę porzucił, winni są grzechu kłamania i wprowadzania innych ludzi w błąd. Jeśli myślą, że w ten sposób zjednają sobie więcej uczniów, albo kogoś zniechęcą do Himavanti, to się mylą, bo z czasem każde kłamstwo wychodzi na jaw i wstydzi się ten, co kłamstwa puszcza w obieg oraz ci, którzy je powtarzają. Zresztą, ci, którzy pletli kiedyś takie bzdety, sami od Drogi Jogi i Tantry poodpadali, zapewne bowiem prąd boskiego Światła wyrzucił tych kłamców i oszustów na zewnątrz, w ciemność. Ciągle coraz więcej osób przychodzi do mnie po radę i praktykę, a także na spotkania dla kręgów duchowych Zakonu Himavanti, tak zresztą już od przełomu 1982/83 roku, kiedy dość intensywnie wszedłem w nurt boskiej rzeki Miłości, Mądrości i Prawdy jaką niesie królewska linia sukcesji Himavanti Sampradaya.

PYTANIE: Swami-Dżi, dlaczego niektóre osoby, które długo uczyły się od Ciebie Jogi czy Tantry albo Uzdrawiania wypierają się tego, twierdzą, że ciebie nie znają albo wręcz Ciebie atakują?
Lalitamohan Babaji: W pewnej mierze jest to cena (karma) za bycie Przewodnikiem Duchowym dla ludzi, którzy jak to ludzie, bywają tak dobrzy jak i źli. Istnieje wiele opowieści omawiających skąd się biorą takie zjawiska, jednak sprowadzają się generalnie do omówienia rodzajów i przyczyn demonicznego opętania przez złe asury pokazywanego przez takie osoby, które „gryzą” swoich Nauczycieli i Mistrzów, wypierają się lub, co się zdarza, próbują nawet zabić swego Nauczyciela. Istnieją też psychologiczne przyczyny, jak chęć przypodobania się nowym, aktualnym nauczycielom czy zwyczajna demencja, początek choroby alzheizmera, gdzie osoba zapomina najważniejsze fakty ze swojego życia. W krajach Zachodu, wypieranie się Guru/h bardzo często jest jedną z wielu oznak początkowych choroby alzheimera lub innych podobnych zaburzeń psychicznych, które po kilku latach objawiają się w pełnej krasie i sporo tego rodzaju przypadków obserwuje się w różnych grupach duchowych. Osoby złe, jak powszechnie wiadomo, mają też brzydki zwyczaj wypierania się swoich dobroczyńców, czy szkodzenia im, i nie tylko nauczycieli duchowych to spotyka, ale bardzo wielu zwykłych ludzi. Niewdzięczność jest jedną z kilku ogólnych oznak zepsucia osobników ludzkiego rodzaju, a tendencje do szkodzenia mistrzom duchowym i ich pracy jest dobrze opisywaną w Świętych Pismach wszystkich religii oznaką szkaradnej aktywności złych demonów.
Czasem też osoby, i to obojga płci mylą uczucia serca do Nauczyciela, Mistrza ze swoimi żądzami seksualnymi i ich zaspokajaniem, a zawiedzione, że nie spełniają się ich erotyczne fantazje i ukryte dążenia porzucają Przewodnika z powodu pożądliwości, niestety nieoczyszczonej i kompletnie źle ukierunkowanej. Takie osoby usiłują fakt podjęcia inicjacji i nauki wyprzeć ze swej świadomości, zerwać więzi, które zanieczyściły ślepą żądzą, zabić w sobie Przewodnika! Oczywiście prowokują tym też i opętanie przez złe asury (demony) o czym uczył dużo także Vivekananda czy Shirdi Sai Baba! Nie dziwmy się osobom z ciężką demencją czy powypadkowym uszkodzeniem mózgu, ale wypieranie się Nauczyciela Duchowego na pewno spowoduje jakiś rodzaj obłąkania, choroby psychicznej czy innego defektu osobowości i będzie w skutkach uniemożliwiało Oświecenie, Realizację Boskości! Dobrze znanym przykładem jest Judasz, który w ślepym opętaniu przez demony zła pomagał w zamordowaniu Jezusa Chrystusa, a kiedy już spełnił swoją czarcią rolę demony spowodowały jego samobójstwo. Osoby, które podobnie szkodziły jakiemuś Guru/h zwykle będą pacjentami suicydalnymi (ze skłonnościami samobójczymi) w kolejnych okresach życia oraz przyszłych wcieleniach, co jest ceną za ich judaszowe zbrodnie. Nie ma dostępu do Boskiej Prawdy dla tych, którzy kłamią i szkodzą, szczególnie w relacji z Nauczycielem Duchowym, z Mistrzem Bożym prowadzącym ludzkość ku Oświeceniu! A trzeba pamiętać, że to uczeń musi szukać Nauczyciela i starać się uczyć we właściwy sposób, a nie odwrotnie.

PYTANIE: Baba, przetłumaczyłeś bardzo dużo pism o jodze, tantrze i ajurwedzie, a także innych o duchowości, dużo jest Twoich wykładów i instrukcji praktyk. Co myślisz o tych, którzy reprodukują twoje nauki lub tłumaczenia bez wspominania o tym na swoich stronach internetowych?
Lalitamohan Babaji: Z jednej strony nauka duchowa jest wspólnym dziedzictwem całej ludzkości i własnością Boga od którego w swej istocie pochodzi. Z drugiej strony konkretni ludzie wykonują pewne prace, takie jak spisywanie nauk czy ich tłumaczenia. Należałoby uszanować i jedno i drugie. Nie zawsze może jest to łatwe i oczywiste. Z tłumaczeń pism ezoterycznych Ryszi korzysta wiele osób i powinny mieć świadomość kto wszystkie teksty nauk jakie są dostępne przetłumaczył na język polski. Ryszi i uczniowie Ryszich bardzo kultywują wdzięczność, archetyp wdzięczności Bogu! Niewdzięczność jest wśród Ryszich uważana za bardzo szkaradną cechę nieczystej duszy, zatem można zjawisko „zapominania” o tym kto tłumaczył i używania sobie tekstów w publikacjach ujmować w kategorii stanu ściemnienia duszy u tych, którzy tak czynią. Orient przywiązuje wielką wagę do podawania swoich źródeł, zatem podaje się i autorów ksiąg z naukami i ich tłumaczy na różne języki. Jest to powszechnie stosowane, tak z wdzięczności za pracę jak i z powodu potrzeby umożliwienia kontemplacji idei bezpośrednio z umysłu tych, którzy je przekazywali, co jest powszechną wśród Ryszich praktyką duchową. Niektórzy tłumacze nauk duchowych chcą pozostawać anonimowi, aby nie pysznić się swoim dziełem i to też można zrozumieć. Istnieje jednak gorsza strona w tym procederze, gdyż pewne osoby dowolnie przycinają lekcje ezoteryczne co do których ich dawcy zastrzegli, że mają być przyswajane w całości, jak to jest w wypadku nauk Śiva Yogeśvara. Widząc zatem jakieś przerobione kawałki czy zlepki wybranych zdań dla własnych egoistycznych pomieszań robione, widzimy wypaczenie duchowej nauki, przekręcanie nauk mistycznych. I to jest o wiele gorszy proceder niźli kradzież całego tłumaczenia i przypisywanie go sobie na jakiejś stronie internetowej czy w publikacji. Nauka duchowa nie może być dowolnie modyfikowana, stąd także tłumaczenie jest odpowiedzialną pracą, a mistrzowie Ryszi najpierw upewniają się czy potencjalny tłumacz ma właściwe rozumienie oryginalnych nauk i czy nie będzie ich wypaczał!

(Koniec części pierwszej - patrz następny post)

www.buuu.pun.pl www.samotneserca.pun.pl www.poradnikrpg.pun.pl www.nowaerakhorinisrp.pun.pl www.demonicangels.pun.pl